Radziłbym jeździć samodzielnie tzn. bez "doradzców". Zacząć od krótkich odcinków z małym natężeniem ruchu. Nauczyć się decyzyjności jak i ODPOWIEDZIALNOŚCI. Z "doradzcą" / pomocnikiem swieży kierowca utrwala swoją bezradność i bezmyśne zachowanie na drodze. W samochodzie rządzi (i odpowiada) ten, co ma przed sobą kierownicę.

Moim skromnym zdaniem Pan Marek Dworzecki powiedział to wszytko co ważne i niepodważalne. Dodam od siebie, że gdy młody człowiek zacznie nabierać wprawy w prowadzeniu pojazdu, zarówno tej w związku z techniką jaki i tej związanej z sytuacjami drogowymi, czyli gdy jazda zacznie sprawiać mu przyjemność, dobrze jest pojechać z nim np. do ODJ lub na jakiś spokojny rajd turystyczny z elementami jazdy zręcznościowej, by młody człowiek uświadomił sobie jak wiele mu jeszcze brakuje do tego, by być naprawdę dobrym kierowcą. By emocje podlegały samokontroli, droga nie była miejscem rywalizacji i by emocje nie brały góry nad rozsądkiem.