Coraz więcej absurdalnych pomysłów,alkomaty w pojazdach do wyposażenia roweru proponuje również,badania nie tylko psychotechniczne ale także psychiatryczne i do czego dojdziemy? A trzeba więcej"mądrych" kontroli prze służby do tego powołane/nie z za krzaka na prostym odcinku drogi/,przebudowy niebezpiecznych odcinków dróg i edukacji kierowców i przyszłych kierowców oraz mądrego stosowania już obowiązującego prawa bez kolejnych nowatorskich udziwnień i to powinno wystarczyć!!!

Jak bumerang wraca co jakiś czas sprawa powszechnych obowiązkowych badań "psyhotechnicznych" dla wszystkich kandydatów na kierowców.Cennym jest głoś i opinia Pana Jana Zasela , którego zasługi i zdrowy rozsądek są dla nas wszystkich znane i nie muszę ich ponownie przypominać.Właśnie z tego powodu Pan Jan Zasel został odznaczony Honorową Złotą Odznaką PFSSK.Jeszcze raz serdecznie gratuluję.Chcę zauważyć,że dotychczas nie udokumentowano w sposób naukowy wpływu tych badań na BRD.Bezpornym jest olbrzymi przeływ ogronych pieniędzy/dzisiątki milionów zł/ do kas poradni zajmujących się tymi badaniami. Wojciech Szemetłło

Wysyłać na badania psychotechniczne powinien ośrodek szkolenia kierowców. Instruktor prowadzący widzi jakie predyspozycje do kierowania ma kandydat na kierowcę. Przypadki beznadziejne powinien zbadać fachowiec. Tak że badania psychotechniczne powinny być wykonywane ale wyłącznie dla osób „podejrzanych”.

P. K czytać ,czytać co jest w treści powyższego artykułu. Napisz zgodnie z jakim prawem OSK ma kierować na badania/cyt. badania te dają mało informacji o kandydacie na kierowcę/ Ps.Panie moderator czy komentarz zamieszczony prze zemnie jest nie zgodny z pana ,,światopoglądem", że nie został zamieszczony?

Co to masz na myśli: czytać i czytać - tu nie biblia prawda objawiona a opinie człowieka, ja też człowiek. A, z jakim prawem OSK ma kierować na badania? Ano czytaj i czytaj, mówimy o koniecznych rozwiązaniach prawnych, więc o takich których nie ma. A za jakość badań odpowiada badacz. No to jak taki badacz nie ma czym badać to mówi nie ma czym i nie wiem co z nim, to i nie powiem !

Każdy zdroworozsądkowy instruktor nauki jazdy z doświadczeniem w w szkoleniu,a nie tylko w zarabianiu pieniędzy powinien poprzeć propozycję p.Bitnera.

Mam koleżankę mieszkająca na stałe w Szwajcarii. Tam po trzykrotnie niezdanym egzaminie, osoba zostaje skierowana na badanie psychiatryczne. Szwajcar uczy się aż się nauczy i idzie na egzamin. Kolega koleżanki Polak startował do egzaminu bez przygotowania - bo się mu uda. Po drugim niezdanym egzaminie egzaminator go uświadomił, że jeszcze raz i do psychiatry. Więc się zebrał do kupy, doszkolił i zdał.

Warunkiem otrzymania Profilu Kursanta powinno być również zaświadczenie z badań psychotechnicznych i wtedy dużo mniej psycholi stwarzałoby zagrożenie na naszych drogach.

Zauważcie Państwo, że zgodnie z ustawą nie są to badania "psychotechniczne" a "psychologiczne", wykonywane przez uprawnionych psychologów a nie "psychotechników". Psycholog żeby uzyskać uprawnienia do wykonywania takich zadań musi skończyć studia psychologiczne a potem dodatkowo studia podyplomowe z zakresu badań kierowców. Odczytywanie wyników testów nie jest jedynym zadaniem psychologa podczas badania kierowcy, psychologowie transportu są przygotowani do diagnozy tych cech osobowości czy skłonności (np. do nałogów), które powodują, że dana osoba jest na drodze zagrożeniem dla innych.

Psychologu transportu albo głupoty opowiadasz albo "myślenie życzeniowe" prezentujesz. Przykład autentyczny. Klient skierowany przez starostę na badania po interwencji prokuratora. Prokurator złożył doniesienie na podstawie wniosków z badań biegłych sądowych przeprowadzonych w związku ze sprawą karną i prawomocnym wyrokiem za czyny gwałtowne w stosunku do osób drugich. Z badania u psychologa transportu klient wychodzi z wnioskami: sprawność funkcji wzrokowo-motorycznych prawidłowa. Ani słowa na temat sfery emocjonalno-dążeniowej, kontroli poznawczej zachowania, poziomu nadmiernie tłumionej wrogości... Żenada. By się wypowiadać w takich sprawach trzeba mieć: dużą wiedzę, jeszcze większe doświadczenie kliniczne (bo czego się nie widziało wcześniej, to się przeważnie samodzielnie nie zdiagnozuje), stosowne narzędzia diagnostyczne i duuużo czasu na przeprowadzenie badania, za który ktoś odpowiednio zapłaci. Badania w dzisiejszej formie to w poważnych przypadkach zawracanie głowy. Wprowadzanie ich dla kierowców kategorii niezawodowych, którzy typowo spędzają za kierownicą godzinę dziennie na z grubsza stałej trasie, to już czysty bezsens i wyzysk. Predyspozycje psychomotoryczne i osobowościowe widzi instruktor od pierwszej godziny jazdy, a że daje wszystkim zaświadczenia o ukończeniu kursu, żeby mu biznes nie splajtował, to osobny rozdział.