Tragiczne wypadki o których informowały media przypomniały ,że zawód egzaminatora i instruktora nauki jazdy należy do grupy niebezpiecznych i generujących zagrożenia łącznie z wypadkami śmiertelnymi. Zgadzam się kolegą Wociechem Pasiecznym, że w czasie jazd szkoleniowych do obowiązków zarówno egzaminatorów jak i instruktorów należy kształtowanie postaw i nawyków mogących w przyszłości ocalić życie.

Całkiem pomijalny w "dyskusji o pasach" jest aspekt panowania nad pojazdem tuż po następstwach kolizji. Zawsze daję przykład, że piloci samolotów zapinają pasy nie po to, żeby przeżyć w przypadku zderzenia z ziemią, lecz po to żeby w pełni kontrolować maszynę w każdej pozycji i przy każdych niesprzyjających przeciążeniach. Drobne otarcie przy większych prędkościach powoduje, że bez zapiętych pasów tracimy panowanie nad pojazdem, czego pierwszym symptomem jest uderzenie w szybę. Praktycznie nie ma wtedy szans na wyprowadzanie pojazdu a sterowanie hamulcem to nie wszystko.

ale czy pan Pasieczny szkolił kiedykolwiek (bo egzaminowanie to inna działka) i zdarzyło mu się ingerować podczas jazdy chwytając za koło kierownicze po błędzie kursanta, np. podczas parkowania między pojazdami na mieście? i w jaki sposób by to zrobił zapięty pasami. dodam, że w samochodzie osobowym, instruktor mający powyżej 190cm wzrostu lub mający "małpie rączki" może to zrobić będąc przypięty, ale jak to zrobić w samochodzie ciężarowym lub autobusie?