Jestem pod wrażeniem. Gdyby wszyscy egzaminatorzy interpretowali "interakcję" z pieszymi tak inteligentnie jak autor artykułu- byłoby znacznie łatwiej przygotowywać ludzi do egzaminu. Niestety spotykam się z sytuacjami, gdzie egzaminatorzy reagują znacznie za wcześnie- nie dając szans na reakcję osobie egzaminowanej, oraz niepotrzebnie - kiedy pieszy ledwie "dotknął" stopą jezdni i bezpiecznie można było przejechać bez wymuszenia pierwszeństwa na pieszym. Takie sytuacje podsuwają wielu kursantom oraz instruktorom pomysły na dziwne zachowania, jakie Pan opisuje. Oczywiście brak obserwacji przejścia zasłoniętego przez inne pojazdy jest nagminny, bardzo niebezpieczny i takie zachowanie należy piętnować. Pod kątem samego egzaminu: problem przejść polega czasem na tym, że piesi zniecierpliwieni długim oczekiwaniem aż ktoś ich przepuści, widząc pojazd z "Lką" na dachu wykorzystują sytuację i "wymuszają należne im pierwszeństwo" - w końcu instruktor czy egzaminator ich nie przejedzie... a ja prawie zawsze zareaguję odruchowo szybciej niż kursant - i po egzaminie ? Pozdrawiam- dobry artykuł !!!