Dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Toruniu Marek Staszczyk zaproponował obciążenie kosztem - kolejnego niezdanego egzaminu państwowego kandydata na kierowcę - na instruktora nauki jazdy osoby.
Kary finansowe i weryfikacja instruktorów. Dokładnie koszt trzeciego niezdanego egzaminu byłby pokrywany przez instruktora. W ten sposób dyrektor Staszczyk chce zwrócić uwagę na nierzetelnych instruktorów: - Jeżeli poświadczę de facto nieprawdę i potwierdzę komuś umiejętności, których nie ma, to przy braku nadzoru, wiedząc, że nie spotkają mnie z tego tytułu żadne konsekwencje, tak będę robił. Jeżeli natomiast będę ponosił odpowiedzialność - mój pomysł mówi instruktorze zapłać za ten trzeci egzamin jak źle przygotowałeś - to być może z tym podpisem (na zaświadczeniu o ukończeniu szkolenia - przyp. red.) tak łatwo nie będzie - przekonuje Marek Staszczyk. Dalej dyrektor proponuje także weryfikację kwalifikacji instruktorów: - Przygotowuję grupę ludzi. W ciągu roku jestem - jako instruktor - oceniany. I jeżeli poziom przygotowania moich uczniów jest niski, rozmawia ze mną organ nadzoru i ostrzega: jeżeli ta sytuacja nie zmieni, musi się Pan liczyć ze skierowaniem na egzamin sprawdzający kwalifikacje.
I burza nadciągnęła, a wraz z nią grad opinii. Internauci proponują: - A może WORDY, które mają najgorszą zdawalność, będą płaciły za trzeci i każdy kolejny egzamin zestresowanych kursantów? To byłby genialny pomysł, ba! Zwłaszcza egzaminatorzy, którzy swą mało sympatyczną aparycją czy sposobem bycia "paraliżują" młodego człowieka, dla którego egzamin jest niczym "pójście na ścięcie głowy"? Dalej: - To jeśli osoba zda egzamin i spowoduje wypadek to idąc rozumowaniem Pana Dyrektora odpowie za szkody powstałe Egzaminator? No przecież potwierdził że osoba nie stwarza zagrożenia w ruchu drogowym itd.
W lawinowo narastającej dyskusji pojawiają się też propozycje całkowicie innych rozwiązań: - Wprowadzić dodatkowy przedmiot "nauka jazdy" dla ostatnich klas szkół średnich kończący się obowiązkowym egzaminem z teorii i praktyki. Każdy nauczy się jeździć, a czy w przyszłości będzie jeździć to już jego sprawa. Młodzież powinna nie tylko nauczyć się znaków drogowych i jazdy, ale też chociaż ogólnie poznać budowę maszyny którą w przyszłości zapewne jeździć będzie. Kandydaci na kierowców mówią o takich przyczynach swoich niepowodzeń jak np. stres. Za swoje niepowodzenia nie obciążają instruktorów. Tomasz Kulik, instruktor nauki i techniki jazdy, właściciel osk ocenia: - To jest pomysł fatalny. To jest populizm. (…) Kursant ma wybrać ośrodek, ma się starać, ma zdać egzamin. Instruktorowi też zależy na dobrej zdawalności, bo opinia „idzie w miasto”.
Komentarz - propozycja Rzecznika Instruktorów i Wykładowców Tomasz Matuszewski: - Jednym z priorytetów koniecznych zmian w systemie szkolenia i egzaminowania jest oddzielenie części finansowej od szkoleniowo/egzaminacyjnej. Być może stworzenie ,,Funduszu BRD", z którego byłyby m.in. finansowane egzaminy, a także finansowane działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego, pomoże przełamać impas w działaniach na rzecz poprawy jakości systemu szkolenia i egzaminowania, którego reforma jest warunkiem koniecznym poprawy bezpieczeństwa na naszych drogach.
A w projekcie ustawy? Może jedna z przywołanych propozycji znajdzie swoje miejsce w przepisach przygotowywanej nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami? Nam podoba się pomysł „Funduszu BRD”. Wydaje się on trafnym rozwiązaniem, w efekcie którego nastąpiłoby oddzielenie systemu finansowania egzaminów od ich aspektu edukacyjnego realizowanego przez ośrodki szkolenia i egzaminowania. Może byłaby to szansa na stworzenie spójnego sytemu szkoleniowo-egzaminacyjnego? I to nie jest rozmowa o 140 złotych. Mówimy o systemie skutkującym poprawą naszego bezpieczeństwa na drogach.