Po trzech miesiącach od zdanego egzaminu, jedna z łodzianek musiała się pożegnać z prawem jazdy. Powód? Marszałek unieważnił egzamin z powodu błędów, jakie miał popełnić egzaminator.
Egzamin na prawo jazdy kategorii B powinien trwać 40 minut. Po zaliczeniu wszystkich zadań wymaganych przepisami egzamin może skończyć się wcześniej, już po 25 minutach. Tym razem okazało się, że egzamin trwał krócej. Po wnikliwej analizie zapisu danych zarejestrowanych przez kamery egzaminacyjnej "elki" i monitoringu miejskiego okazało się ponadto, że zdająca nie wykonała przynajmniej czterech zadań. Egzaminator mimo to zakończył egzamin z wynikiem pozytywnym.
Dlaczego egzaminatorzy zrzeszeni w zakładowej "Solidarności" zaskarżyli ten egzamin? - Wystąpiła obawa, że ten egzamin był prowadzony nieobiektywnie, neirzetelnie - mówi w rozmowie z L-instruktorem Radosław Banaszkiewicz z NSZZ Solidarność przy Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Łodzi. - Nie wiedzielismy ile dokładnie trwał ten egzamin, tylko przypuszczaliśmy, bo auto szybko wróciło z jazdy po mieście do WORDu - wyjaśnia. Co nie mniej istotne, ten egzaminator jest u nas w Ośrodku kierownikiem działu egzaminowania, to właśnie on rozlicza pozostałych egzaminatorów między innymi z czasu - dodaje Banaszkiewicz podkreślając, że w całej sprawie chodzi o rzetelność i obiektywizm egzaminu na prawo jazdy. Jeśli nie będziemy trzymać się czasu i realizować z kandydatami zadań wyznaczonych przepisami, to w jakim to zmierza kierunku? - pyta retorycznie nasz rozmówca.
Decyzja marszałka województwa jest nieprawomocna. Może się od niej odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego zarówno kobieta, której odebrano prawo jazdy jak i egzaminator.