Od dłuższego czasu wahałem się, aby napisać kilka zdań o naszej branży, o tym co nas trapi i dręczy już od dłuższego czasu. Przełom nastąpił na konferencji w Toruniu „Wysoka jakość - Najlepsi Grają w Jednej Lidze. Edycja: Toruń 2019” oraz po ostatnich rozmowach z koleżankami i kolegami instruktorami z mojego rejonu. Postanowiłem przestać siedzieć cicho, przestać przyjmować wszystko na tzw. „klatę”. Postanowiłem działać, postanowiłem przestać być obojętnym na to, co się dzieje i zawalczyć o lepszą przyszłość – o lepsze jutro…
Skąd taka zmiana? Już wyjaśniam. Od samego początku, kiedy zostałem instruktorem cały czas podnoszę swoje kwalifikacje, uczestniczę w dodatkowych szkoleniach, konferencjach, nie tylko tych obowiązkowych, do których zmusza ustawa instruktorów (w tamtym roku uczestniczyłem aż w pięciu warsztatach dla instruktorów, jak również miałem przyjemność poprowadzić dwukrotnie takie szkolenie). Po co to wszystko? Tylko i wyłącznie dla samego siebie? Nie, nie tylko to również dla tej rzeszy osób chcących się szkolić w naszej szkole, przecież to wpłynie w jakimś stopniu na ich zachowanie jak już wyjadą na drogi. To jest właśnie tak szeroko omawiane przez wszystkich BRD. Niestety przez ostatnie lata sytuacja bardzo się skomplikowała. Zdawalności w WORD stoją praktycznie w miejscu, kursantów z dnia na dzień ubywa zamiast przybywać, ceny za szkolenia znacząco zmalały, poziom instruktorów i egzaminatorów nie był tak słaby już dawno, a prestiż zawodu – praktycznie nie istnieje. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, bo są tacy, którzy chcą, starają się, jest to jednak kropla w morzu. W tym miejscu musimy zadać sobie dwa pytania: „Dlaczego tak się stało?” oraz „Co możemy zrobić, aby zmienić naszą branżę szkoleniową?”.
Odnosząc się do pierwszego pytania przyczyn jest bardzo dużo. Moim zdaniem jest to obniżenie wymagań dotyczących instruktorów i egzaminatorów, dość częste zmiany obowiązującego prawa (często zmiany, które tworzą różne i odmienne interpretacje przepisów), brak nadzoru i kontroli nad OSK i WORD (kontroli z prawdziwego zdarzenia, nie papierowej). Do tego w środowisku instruktorów mamy czarne owce. Ostatnio pojawiło się na nich fajne określenie - „papraki”. Niestety oni źle wpływają na środowisko, na BRD i postrzeganie zawodu instruktora. Może się narażę swoim koleżankom i kolegom, ale dłużej milczeć nie zamierzam. Czasami nawet jest mi wstyd za innych tak jak ostatnio w zielonogórskim WORD umawiając na egzamin swoich kursantów. W kolejce przede mną po zdanym egzaminie teoretycznym umawiała się dziewczyna na egzamin praktyczny. Była bardzo zdziwiona i zaskoczona, kiedy usłyszała, że może mieć termin na jutro. Jej komentarz nie pozostawił złudzeń „proszę Pani, ale ja nie mogę mieć egzaminu jutro, przecież ja mam dopiero 15 godzin, nie ma szans abym dała radę do jutra...”. Takich przypadków lub im podobnych jest mnóstwo. Pani w WORD mogła tylko powiedzieć, aby ustaliła to ze swoim instruktorem i właśnie w tym momencie zamyka się praktycznie wszystko, bo co można zrobić w takim przypadku? W dokumentach pewnie ma 30 godzin zgodnie z przepisami. Niestety, ale doszliśmy do takiego miejsca, gdzie nie ma już odwrotu. Pozostaje nam tylko odbić się od dna i poprzez działanie starać się poprawić obecną sytuację.
To jest właśnie to, co możemy zrobić, może nawet nie możemy, ale musimy. Jeżeli teraz nie zaczniemy działać to za kilka lat może być już za późno. (…) Brak dobrze wyszkolonej kadry (instruktorzy z wyższymi kategoriami uciekają do branży transportowej), młodych instruktorów nie przybywa, bo ten zawód stał się nieopłacalny i mało prestiżowy. Dlatego trzeba to zmienić, trzeba podjąć radykalne działania. Nie poprawimy BRD i znacząco „zdawalności” egzaminów państwowych zmieniając pracodawcę egzaminatorom. Takie działanie nie ma racji bytu, nie wpłynie znacząco na poprawę. Tutaj trzeba dużych zmian od świadomości kursanta, poprzez instruktora, a na końcu egzaminatora. Dodatkowo trzeba zmienić proces szkolenia i egzaminowania, aby nie odbywał się w sposób sztuczny tak jak to ma miejsce teraz. Na dzień dzisiejszy nie widzę innej drogi do tego, aby dokonać tych wszystkich zmian jak Samorząd Zawodowy Instruktorów i Egzaminatorów, bo jeżeli nie zrobimy tego oddolnie my wszyscy instruktorzy i egzaminatorzy, to Ci na górze wprowadzą nam zmiany, które dodadzą nam tylko papierkowej roboty i co gorsze zmiany nie będą dostosowane do obecnych czasów i technologii. Właśnie w tym wszystkim widzę szanse, takie małe światełko w tunelu… to właśnie dzięki wszystkim tym instruktorom, egzaminatorom, właścicielom OSK, którym się chce. Tym, którzy poświęcają swój własny prywatny czas i pieniądze, jadą setki kilometrów, aby się spotkać, aby coś zmienić, aby działać. Szkoda, że w większości są to te same twarze, jednak coś się zmienia, zaczyna się coś dziać, pojawiają się nowe osoby. Pamiętam jak zaczynałem swoją przygodę z nauką jazdy i jeździłem po mieście to prawie każdy instruktor do siebie machał, nawet Ci, których się nie znało. Teraz panuje jakaś znieczulica, bo ten fajny gest został zatracony, a np. kierowcy autobusów stosują go do dnia dzisiejszego, bo wiedzą, że są elitą.
W dzisiejszych czasach konkurencja woli „obsmarować” kogoś w Internecie lub pseudo gazecie (przecież można dzisiaj kupić prawie wszystko), pochwalić się, jacy to oni nie są świetni, jak to dobrze uczą i szkolą, a w rzeczywistości nie do końca tak jest. Wszystko jest super, ale chyba nie do końca. Po co te podziały, po co te kłótnie, po co ta walka między sobą? Przecież mamy jeden i ten sam cel. Tak, MY wszyscy instruktorzy jak również egzaminatorzy mamy jeden cel. Jest nim poprawa Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, to właśnie my wszyscy mamy na to wpływ i to od nas zależy czy coś się poprawi w tej kwestii…
Czy mam obawy związane z wprowadzeniem samorządu zawodowego? Jak najbardziej tak. Jest ich kilka, ale więcej dostrzegam plusów niż minusów. Tym bardziej, że wszystko jest na etapie tworzenia i rozwoju, tak więc jest miejsce również na dyskusje, propozycje czy uwagi. Każdy, kto chce może współtworzyć to przedsięwzięcie, może zawalczyć o lepsze jutro, droga jest otwarta. Owszem jest jeden bardzo ważny warunek, trzeba chcieć…
Tomasz Tkacz (Zielona Góra)