Wzorem Francji przystąpiono u nas, parę lat po zakończeniu II Wojny Światowej, do organizacji ruchu wokół placu, zwanego ruchem okrężnym. Były próby udane i nieudane. Powstawały ronda, nazwijmy to roboczo: poprawne i niepoprawne.
Jako poprawne uznajemy takie, które na wlocie, na obwiedni (jezdni prowadzącej wokół wyspy centralnej) i na wylocie mają jednakową liczbę pasów ruchu, a wyspa centralna ma kształt koła. Może ono być oznaczone za pomocą znaków "ustąp pierwszeństwa" i "ruch okrężny". Taktyka przejazdu przez takie rondo powinna być następująca:
a) jeśli jest jeden pas ruchu - nie zachodzi potrzeba użycia kierunkowskazu, chyba że na torze naszego ruchu, na wylocie, istnieje potencjalny ruch pieszych;
b) jeśli rondo ma dwa pasy ruchu, to:
1) jadąc w prawo i zajmując (wyłącznie) przykrawężnikowy pas ruchu nie włączamy kierunkowskazu, chyba że podąża za nami inny pojazd lub też na wylocie istnieje potencjalny ruch pieszych, włączamy prawy kierunkowskaz,
2) jadąc na wprost i zajmując dowolny pas ruchu nie włączamy kierunkowskazu, chyba że na wylocie istnieje potencjalny ruch pieszych, włączamy prawy kierunkowskaz przed opuszczeniem obwiedni,
3) jadąc w lewo i zajmując (wyłącznie) przyosiowy pas ruchu włączamy prawy kierunkowskaz przed opuszczeniem obwiedni, a po opuszczeniu obwiedni zajmiemy także przyosiowy pas ruchu,
c) Jeśli rondo ma trzy pasy ruchu, to:
1) jadąc w prawo - postępujemy jak w pkt a)1),
2) jadąc na wprost i zajmując dowolny pas ruchu nie włączamy kierunkowskazu, chyba że na wylocie istnieje potencjalny ruch pieszych, włączamy prawy kierunkowskaz przed opuszczeniem obwiedni,
3) jadąc w lewo i zajmując (wyłącznie) przyosiowy pas ruchu włączamy prawy kierunkowskaz przed opuszczeniem obwiedni, a po opuszczeniu obwiedni zajmiemy ten sam, przyosiowy pas ruchu.
Trzeba przyjąć generalną zasadę, że kierunkowskaz włącza się wtedy i w odpowiednim momencie gdy istnieje potencjalny odbiorca naszego sygnału. Obserwacja ruchu na naszych drogach wskazuje raczej na to, że nasi kierowcy robią to niechlujnie, nie bacząc na moment, w którym powinien być włączony i wyłączony, pomijają obowiązek gdy należy to uczynić lub też włączają go bez potrzeby. W przeszłości działo się zapewne tak również w krajach o wyższym poziomie kultury gdyż likwidowano to zjawisko za pomocą hasła "jedź wyraźnie" to znaczy używaj kierunkowskazu gdy zachodzi potrzeba, a włączaj i wyłączaj w odpowiednim momencie.
U nas, mam na myśli czasy minione, osiągano jednolitość poglądów o taktyce ruchu po przez regularne kursy dokształcające kadry nauczającej i egzaminatorów. Teraz, jak się zdaje, założono, że niewidzialna ręka runku to także ureguluje. Niestety, tysiąc szkół kierowców pozostawiono samym sobie i każda z nich uczy taktyki kierowania tak, jak pojmuje to - lepiej czy gorzej przygotowany - nauczyciel. Według mojego rozpoznania wielu nauczycieli nie zawraca sobie głowy jakąś tam taktyką, a po prostu przygotowuje kandydatów do egzaminu na podstawie ogłupiających, bo w wielu przypadkach błędnych testów.
Mówiąc o rondach poprawnych trzeba wspomnieć o tym, że wielkość wyspy centralnej powinna odpowiadać warunkom ruchu. Zbyt wielka wyspa powoduje to, że odległość pomiędzy poszczególnymi wlotami staje się zbyt wielka i zachęca niezdyscyplinowanych kierowców do bagatelizowania reguł ruchu na takim węźle.
Co do rond niepoprawnych, na przykład z wyspą nieforemną, nie przypominającą kształt koła, słynie z nich Kraków. Tam nie da się zorganizować klasycznego ruchu okrężnego. Z Krakowa parę lat temu wyszła inicjatywa by na każdym, również klasycznym rondzie, uznać iż każdy wlot na węzeł stanowi odrębne skrzyżowanie. Poparła to Policja. Ten fatalny pomysł został w praktyce skompromitowany i wreszcie od niego odstąpiono.