Czasy pozwalają ciągle być „w ruchu”. Wyjazdy na studia, szybkość komunikacji, emigracja za pracą. Łatwość przemieszczania sprawia, że kursant niejednokrotnie rozpoczyna kurs w jednym mieście, a kontynuuje go w innym lub podchodzi do egzaminu w innym mieście, niż to w którym odbywało się szkolenie. Tutaj zaczynają się schody. W mieście X uczyli przejazdu przez skrzyżowanie inaczej niż w mieście, inaczej interpretują kwestię zawracania na skrzyżowaniu czy zwężającego się pasa ruchu. Nawyki pozostają, a kursant zamiast skupić się na egzaminie, w głowie ma tylko „pamiętaj o kierunkowskazie, w tym mieście go włączamy”. Takich „niedomówień” jest kilka. Ich liczba nie jest duża, jednak znacząca od strony kursanta, który może zakończyć egzamin wynikiem negatywnym, ponieważ instruktor pochodzi z innego miasta niż egzaminator.
Mam pewność, że w każdym mieście, gdzie odbywają się szkolenia lub egzaminy państwowe, spotykamy miejsca kontrowersyjne. Trudne w interpretacji oraz sposobie przejazdu. Warto wspólnie się spotykać i omawiać oraz dyskutować na temat takich miejsc w gronie tych co szkolą, a następnie egzaminują przyszłego kierowcę. Po prostu współpracować. Pamiętajmy, że na uzyskanie uprawnień składa się szkolenie, a następnie egzamin państwowy. Dlatego wspólnie musimy wziąć odpowiedzialność za młodych stażem kierowców. Wzajemny szacunek do pracy, a także wiedzy każdego z Nas, pozwoli nam stworzyć spójny proces uzyskiwania uprawnień. Zapewnijmy kursantowi pewność sprawiedliwej oceny oraz pozwólmy skupić się na bezpiecznej, przepisowej jeździe. Nie na różnicach w sposobie wykonywania pewnych elementów w różnych regionach Polski.
Uważam, że wszelkie sporne kwestie, różnice w szkoleniu i egzaminowaniu, dla dobra kursanta powinny być wyjaśnione i wszyscy powinniśmy się do nich stosować. Zbliża się coroczny Kongres Instruktorów i Wykładowców Nauki Jazdy. To doskonała okazja także ku temu, by przedyskutować międzymiastowe różnice w szkoleniu oraz egzaminowaniu. Ale co ważniejsze, powinniśmy wspólnie dążyć do tego by takich różnic nie było.
Nie oczekujmy rewolucji, a małymi krokami wprowadzajmy dobre, racjonalne rozwiązania, które pozwolą rzetelnie ocenić gotowość kursanta do samodzielnej jazdy. Na przykładzie popatrzmy na zadanie – parkowanie i dopuszczona w kryteriach wykonania tego zadania możliwość jednej korekty. Czy rzeczywiście jedna korekta jest wyznacznikiem umiejętności parkowania? Myślę, że wielu z nas rozpoczynając swoją przygodę za kierownicą niejednokrotnie wiele razy więcej „kręciło” się w miejscu parkingowym, żeby poprawnie zaparkować. Czy kursanta, który ustawi samochód perfekcyjnie tj. prostopadle, pozostawiając równą ilość miejsca, zarówno z prawej jak i lewej strony i wykona przy tym manewrze dwie korekty, można posądzić o brak umiejętności?
Można łatwo zaradzić temu konfliktowi między surowymi przepisami, a prawdziwymi umiejętnościami. Kursant powinien wykonać zadanie przykładowo w 2 minuty, a do wyboru egzaminatora możliwe są wszystkie możliwe typy parkowania. Taka zmiana pozwoliłaby w sposób rzetelny sprawdzić rzeczywiste umiejętności kursanta. Proponowana zmiana jest dla kursanta korzystna i jednocześnie nie obniża stawianych mu wymagań. Jest to też nieznaczna korekta, która nie wywróciłaby systemu nauczania do góry nogami.
Myślę, że każdy z nas ma w głowie pewne propozycje ulepszenia obecnego systemu szkolenia i egzaminowania. Musimy wspólnie się nimi dzielić, wymieniać poglądy, ale przede wszystkim współpracować. Tylko dwustronny ogląd na drogę po wymarzone prawo jazdy, tj. ze strony szkoleniowca oraz egzaminatora, pozwoli nam wspólnie działać na rzecz spójnego egzaminowania w całej Polsce. Jest wówczas szansa, że nasze propozycje wpłyną na szkolenie i egzaminowanie nie tylko „pod egzamin” ale pozwolą na sprawdzenie realnego przygotowania kursanta do samodzielnej jazdy.
Autorka (na zdjęciu powyżej) jest instruktorką nauki jazdy kat. B.
Posiada prawo jazdy kat A, B, B+E, C, C+E, D.