Jest propozycja aby zobowiązać kierowców do hamowania nawet wtedy, gdy pieszy jeszcze nie wszedł na przejście. Nie wiadomo na razie jak dokładnie miałby brzmieć taki przepis ani gdzie miałby się pojawić, jednak dr inż. Sławomir Gołębiowski sprawdza czy obecne przepisy potrzebują poprawy.
Idzie tu o powstałą w Sejmie propozycję wprowadzenia do Prawa o ruchu drogowym przepisu, nakładającego na kierowców, zbliżających się pojazdem do przejścia dla pieszych, obowiązek ograniczenia prędkości już w przypadku kierowania się pieszego ku jezdni - informowała o tym prasa. Wprawdzie nic nie wiadomo o treści tego przepisu, ani o jego ulokowaniu w Prawie o ruchu drogowym, czy też może o odpowiednim przeredagowaniu istniejących w tym względzie zapisów, ale w każdym razie warto się zastanowić, czy te już istniejące zapisy wymagają poprawienia i w jakim sensie.
Trzeba zatem przypomnieć, że wg art. 26 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, “jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, znajdującemu się na przejściu”. Nadto w rozporządzeniu o znakach drogowych w § 47, omawiającym znaki D-6 (przejście dla pieszych), D-6a (przejazd dla rowerzystów) i D-6b (przejście dla pieszych i przejazd dla rowerzystów), jest ust. 4, wg którego kierujący pojazdem, zbliżający się do miejsca oznaczonego którymś z tych znaków, obowiązany jest “zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających”. Ponieważ w zasadach ogólnych ruchu drogowego w art. 5 ust. 1 jest zapis, że uczestnik ruchu jest obowiązany na drodze stosować się do znaków drogowych nawet wtedy, gdy z przepisów ogólnych wynika odmienny sposób postępowania, łatwo z obu wyżej wymienionych przepisów wywieść, że kierujący zbliżając się pojazdem do przejścia dla pieszych jest obowiązany:
- zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, znajdującemu się na przejściu;
- zmniejszyć prędkość tak, by nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na przejściu lub na nie wchodzącego.
Tak więc obowiązujące przepisy wymagają od dojeżdżającego do przejścia dla pieszych kierującego, by niezależnie od zmniejszenia prędkości jazdy zachował szczególną ostrożność tj. zwiększył uwagę i dostosował swoje postępowanie do zmiany warunków i sytuacji (jeśli posłużyć się “kodeksową” definicją - art. 2 poz. 22). Natomiast celem zmniejszenia prędkości jazdy jest zapobieżenie narażeniu pieszego na niebezpieczeństwo także wtedy, gdy na przejście wchodzi. Spełnianie przez kierującego pojazdem obu tych wymagań zmusza go do obserwowania również pobliża jezdni (chodnika) w rejonie przejścia, co daje możliwość spostrzeżenia pieszego wchodzącego na nie. A to wystarcza przy zmniejszonej przecież prędkości do wykonania skutecznych działań obronnych. Trzeba też dodać, że piesi przechodzący jezdnię po wyznaczonym przejściu również mają określone przepisami ruchu drogowego obowiązki (art. 13 oraz art. 14) tj. zachowania szczególnej ostrożności oraz niewchodzenia na przejście bezpośrednio przed jadącym pojazdem. W sumie daje to całkowicie wystarczające warunki dla bezpiecznego przechodzenia przez pieszych przez jezdnię po wyznaczonych przejściach i wprowadzanie dodatkowego zobowiązania kierujących, by oceniali czy poruszanie się pieszego po chodniku jest ruchem ku przejściu i przez jezdnię czy też takim ruchem nie jest, uznać trzeba jako zbędne. Ten niepotrzebny przepis, mający w szczególny sposób chronić pieszego, byłby również w szczególny sposób dotkliwy dla kierujących, bowiem ocena ruchu pieszego w kierunku przejścia dla pieszych w sensie “czy już, czy jeszcze nie“ zawsze wzbudzałaby wątpliwości, co oczywiście przekładać by się mogło na mandaty karne za nieprzestrzeganie przepisów. Można sobie wyobrazić dzielnych strażników miejskich, stojących nieco za przejściami i czekających na niezastosowanie się - ich zdaniem - kierującego samochodem do omawianego przepisu oraz długie dyskusje, czy odległość pieszego i kierunek jego ruchu “podpadały” pod ten przepis, czy nie. A i sądy miałyby pewnie problem ten też do rozstrzygania.
Na zakończenie wypada podać, że jednym z elementów defensywnej taktyki jazdy - taką taktykę powinno się wdrażać uczącym się na kursach nauki jazdy - jest obserwowanie chodnika, a również pobocza jezdni oraz poruszających się tam pieszych, czy nie zbliżają się do jezdni w celu jej przekroczenia i wtedy podjęcie potrzebnych działań obronnych, czyli tego samego czego miałby od kierowcy wymagać proponowany przepis. Jednak czym innym jest uczenie kandydata na kierowcę bezpiecznego uczestniczenia w ruchu drogowym, a czym innym nałożenie na kierującego, zagrożonego karami obowiązku, wykonywania czynności o nie dających się bliżej określić wymaganiach.
dr inż. Sławomir Gołębiowski
związany z ITS-em w latach 1961-2005, wieloletni biegły sądowy w zakresie techniki samochodowej wypadków drogowych; rzeczoznawca Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Samochodowej i Ruchu Drogowego. Kilka kadencji przewodniczył Głównej Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego PZM-otu; w latach 1949-1983 nauczyciel akademicki w Politechnice Warszawskiej (kierunek samochodowy)