Gościnnie, na łamach portalu L-instruktor.pl chciałabym rozmawiać z właścicielami szkół jazdy, instruktorami i wykładowcami, ale też ekspertami itd. Podejmować sprawy istotne i te mniejszej wagi, ważne dla ludzi wykonujących ten trudny i odpowiedzialny zawód, ważne dla nas wszystkich, bo przecież w efekcie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Poniżej pierwsza wypowiedź.
Właściciel osk/instruktor odważnie i z troską mówi o problemach nurtujących środowisko szkoleniowców, mówi o stawkach i dumpingu cen. W tekście zachowaliśmy oryginalną pisownię, imię i nazwisko autora pozostaje do wiadomości redaktora.
Ciekawa jestem dyskusji i merytorycznych wypowiedzi. Na takie właśnie czekam.
Jolanta Michasiewicz, red. nacz. tyg. Prawo Drogowe@News.
Początek 2018 roku to istne oblężenie szkół przez wystraszonych zmianami kursantów mających nadzieję zdążyć przed okresem próbnym. Właściciele szkół podnoszą stawki wynagrodzeń dla instruktorów, ale nie podnoszą cen kursów bojąc się zatrzymania dobrej passy jaką spowodowały informacje medialne o zmianach przepisów. Instruktorzy widząc jak duży panuje ruch w szkołach żądają sporych podwyżek. Słusznie a jednocześnie nie trafnie, gdyż z pustego to nawet Król Salomon nie naleje. Ale jak to z pustego... pytają zdziwieni instruktorzy? Przecież kursantów nie brakuje!
Polak potrafi... podwyżka wynagrodzeń, bez podwyżki ceny kursu! 20 zł/h dla instruktora na rękę, a umowa tylko na 200 zł za miesiąc! Jak mówi przysłowie: - Mądry Polak po szkodzie. W tej sytuacji zarówno przed szkodą, jak i po niej. W pierwszej i tej drugiej sytuacji przysłowiowy Polak zapłaci potężną karę kiedy wyjdzie na jaw brak rzetelności w zapłacie podatków oraz składek ZUS, potwierdzaną nieprawdę w dokumentach prowadząc nieprawdziwe zestawienia przepracowanych godzin, w których różnice są rażąco niezgodne z rzeczywistością.
Szanowni Państwo Właściciele Ośrodków Szkolenia! Czy Wy nie boicie się kontroli PIP-u, ZUS-u, US-u? Najwyraźniej w branży brakuje takich kontroli, stąd od dawna szerzy się patologia w systemie wynagrodzeniach oraz cenach kursów. Może jednak zacznę od początku i postaram się Państwu przybliżyć problem oraz widmo kar jakie czekają na właścicieli osk oraz instruktorów.
Już od 2017 roku nowe prawo zobowiązywało pracodawców do wypłacania wynagrodzenia w przeliczeniu na godziny pracy i określa minimalną stawkę wynagrodzenia. Większość zawierała umowy o pracę lub zlecenia, rzadkością było samozatrudnienie na działalności.
W roku 2018 stawka ta nie może być niższa niż 13,70 zł (brutto pracownika) za jedną godzinę pracy. Oznacza to, że na rękę instruktor musi otrzymać 9,75 zł, a właściciela szkoły będzie to kosztować w sumie 16,20 zł. Jeśli instruktor zatrudniony jest na umowie o pracę to obecnie podstawa wynosi 2100 zł za etat, czyli w przybliżeniu 168 h miesięcznie instruktor musi wypracować, za co instruktor otrzyma na rękę 1530 zł, a właściciela szkoły będzie to kosztowało 2532,81 zł.
UMOWA ZLECENIE w 2018
instruktor na rękę - 9,75 zł
koszt właściciela osk - 16,20 zł
zatem 1 kursant to 30 h x 16,20 zł = 486 zł
160h (tzw. etat) to koszt dla właściciela = 2721,60 zł
przy umowie zlecenie instruktor może oczywiście pracować nawet po 16h dziennie - codziennie.
UMOWA O PRACĘ w 2018
instruktor na rękę - 9,59 zł
koszt właściciela osk - 15,80 zł
zatem 1 kursant to 30h x 15,80 zł = 474 zł
168 h (tzw. etat) to koszt dla właściciela = 2 532,81 zł
przy umowie o pracę instruktor może pracować tylko 40 tygodniowo!
Jakim zatem cudem istnieją szkoły wypłacające po 20 zł na ręką za godzinę pracy, a jednocześnie oferujące kurs nauki jazdy średnio przy cenie 1600 zł za kurs kat. B? Hmmm... przeliczmy to!
Oczywiście umowy o pracę nie biorę nawet pod uwagę, bo powszechnie wiadomo, że instruktorzy pracują po 180-220 godzin miesięcznie chcąc zarobić więcej, nawet jeśli mają już duże stawki. Nie jest prawdą, że gdyby mieli umowy o pracę to jeździliby tylko te 160 godzin. Każdy chce jeździć więcej, żeby więcej zarobić.
Czy zatem stawka 20 zł na rękę jest realna? Sprawdźmy to.
UMOWA ZLECENIE w 2018
instruktor na rękę - 20 zł
koszt właściciela osk - 39,90 zł
zatem 1 kursant to 30h x 39,90 zł = 1197 zł
160 h (tzw. etat) to koszt dla właściciela = 6384 zł
200h przy tej stawce to koszt właściciela osk = 7980 zł
Wynik = CUD GOSPODARCZY:
- 1 kursant = 30 h x 39,90zł = 1197
- paliwo = ok. 160 zł (licząc z LPG)
- podatek od ceny 1600 zł za kurs = 304 zł
SUMA KOSZTÓW = 1661 zł
CENA KURSU = 1600 zł
Oczywiście nie liczę tu kosztów biura, sali, czynszów za plac, reklamę itd... właściciel dokłada!
Jak zatem robią to w całej Polsce, że się udaje? Bardzo prosto! Mijając się z prawdą i narażając Siebie oraz Instruktorów na kary i domiar! Mechanizm jest bardzo prosty, ale też bardzo łatwo można go wykryć. Otóż właściciele szkół spisują z instruktorami umowy zlecenia na stałą kwotę np. 500 zł miesięcznie płacąc od tego niewielką składkę ok. 230 zł. Instruktorowi natomiast wypłacają stawki po 17-20 zł (taki obecnie trend) do ręki w tzw. KOPERCIE.
Zatem miesięcznie „oszczędzają” około 3000 zł w składkach ZUS i podatku. Podkreślić należy, że również muszą „stosownie” prowadzić ewidencję godzin pracy, zatem jeszcze narażają się na karę od Państwowej Inspekcji Pracy oraz odpowiedzialność karną za fałszowanie dokumentów w taki sposób, że potwierdzają tam nieprawdę. Pracodawcy, którzy nie zastosują się do nowych zapisów ustawy o płacy minimalnej, mogą zapłacić karę w wysokości od 1 tys. do 30 tys. zł. Oprócz nałożenia kary Państwowa Inspekcja Pracy może również nakazać pracodawcy wypłatę zaległego wynagrodzenia skoro wyjdzie na jaw, że instruktor jeździł więcej niż na było umowie. Jednak instruktor i właściciel za fałszowanie dokumentów ewidencyjnych mogą otrzymać wyroki skazujące i utracić legitymacje instruktorskie oraz prawo prowadzenia ośrodka szkolenia kierowców. Kłopoty są zatem murowane i nie tylko skończy się na grzywnie
Jak urzędy mogą to sprawdzić i jakie lata? Urzędy mogą kontrolować 5 lat wstecz, jednak stawki godzinowe określone są dopiero od 2017, czyli cały rok 2017 do tyłu i bieżący 2018. Sprawdza się bardzo łatwo. Wszystkie OSK musiały za rok 2017 dostarczyć do Starostw raporty sprawozdawcze za rok ubiegły, stąd już wiadomo ilu wyszkolili kursantów. Wystarczy teraz, że urzędnik w ramach współpracy ze Starostwem pobierze raporty i w ZUS sprawdzi ile OSK zatrudnia osób i jakie od Nich płaci składki. Potem albo ZUS, US, PIP wpada na kontrolę żądając okazania książki osób szkolonych oraz sprawdza ile osób ukończyło szkolenie. Liczba godzin kursantów musi się zgadzać z liczbą godzin za które właściciel szkoły opłacił ZUS-y i podatki od pracowników (instruktorów) Innym sposobem jest dobranie się do konkretnego instruktora i wgląd przez Urząd Skarbowy w jego osobiste konto bankowe. Skoro zarabia 100-500 zł miesięcznie, to skąd ma wpływy i jak Go stać na płaceni np. rat za samochód, czy telewizor. Ludzie najczęściej nie zacierają śladów ukrytego dochodu, gubią się przy wydawaniu pieniędzy.
No cóż ... Życzę Powodzenia przy kontrolach, bo jak szacuję to 90% szkół będzie miało wysokie kary do zapłacenia. Zapłaci właściciel, ale również naiwny instruktor za ukrywanie dochodu. Kara grzywny oraz domiar, czyli 80% karnego podatku od tego co wyliczą jako należne kwoty!
Co będzie dalej... No cóż… instruktor zapewne przyjdzie do właściciela, żeby ten zapłacił karę za Niego. Spotka się z odmową, gdyż oboje byli świadomi że oszukują, ale jeśli ten pierwszy nie zapłaci, to instruktor się zwolni, a wtedy właściciel może Sobie szkołę zamknąć. Nawet jeśli się dogadają, to pracując dalej u właściciela OSK instruktor będzie windykowany z wynagrodzenia przez odpowiednie urzędy. Jednak czy będzie pracował, skoro zostanie skazany za przestępstwo przeciwko dokumentom? Czy warto?
Dobra koniunktura, Krótkowzroczni i naiwni Instruktorzy i właściciele OSK. Skoro są Klienci, a koszty rosną nawet do 1700 zł za jednego kursanta przy super stawkach wynagrodzenia, to dlaczego nie podnieść cen za szkolenia kategorii B do kwoty 2500 zł. Wtedy można by uczciwie zarabiać, dobrze płacić pracownikom i nie bać się kontroli. Obecnie żeby przy tych cenach uczciwa stawka na rękę nie może przekroczyć 12 zł za godzinę, ale kurs nie może też być tańszy niż 1500 zł. Ile jest taki szkół?
Kto zaniża ceny? Od dawna wiadomo! Zaniżają miernoty, które nic Sobą nie reprezentują i konkurować mogą jedynie ceną usług. Niestety to najczęściej osoby z jednoosobową działalnością, nierzadko z emeryturą lub drugą pracą, a szkolenie kierowców traktują jako dorabianie. Tylko moim zdaniem dorabiać to można klucze, a nie na bezpieczeństwie ludzi. Kiedy Ktoś z decydentów to wreszcie to zauważy?
Te tzw. jednoosobowe OSK nie mają żadnych biur, działalność prowadzą w mieszkaniach lub domach (najczęściej centrum dowodzenia znajduje się w kuchni o czym donoszą kontrolujący w Starostwach), sale wykładowe to wynajmowane za 100 zł sale lekcyjne w szkołach lub domach kultury, ale zajęcia nigdy się tam nie odbywają, bo po prostu ich nie realizują. Jazdy odbywają się na samochodach z LPG (najczęściej użytkowanych prywatnie), a jedyne koszty prowadzenia takiej działalności to paliwo i papier do drukarki. Stąd nie ma się co dziwić, że cena tam może być niska, gdyż takiemu właścicielowi z kwoty nawet 999 zł zostaje po odliczeniu niskiego ZUS-u i kosztów paliwa jeszcze 400 zł dochodu. Jazdy dodatkowe bez paragonu, auto nie opisane, nikt nic nie wie, kasa się zgadza, a w razie czego i tak ma drugą pracę.
Do kiedy potrwa ta hossa na kursantów? Prawdopodobnie tylko do końca wejścia zapowiadanych zmian. Zatem obecne windowanie stawek wynagrodzeń bez podnoszenia cen usług to ślepa uliczka. Przyszłościowo należałoby także pomyśleć jak zmienić przepisy, żeby szkoły nie mógł prowadzić jednoosobowo mikro-przedsiębiorca, który w majestacie prawa może dumpingować ceny usług, gdyż Takiego jednoosobowego "właścicielo-instruktoro-sekretarko-wykładowco-sprzatacza" w jednym - stawki minimalne nie dotyczą, a przecież największy koszt to koszt pracownika o czym wie każda duża firma. Może gdyby istniał zapis, że szkołę może prowadzić tylko i wyłącznie przedsiębiorca posiadający min. 2 pojazdy szkoleniowe, biuro i salę znajdująca się pod jednym adresem i nie mogące być mieszkaniem, domem z tym samym wejściem dla mieszkańców oraz dysponujący co najmniej (prócz Siebie) jednym cało-etatowym pracownikiem z uprawnieniami, to rynek i ceny wyglądałby nieco inaczej.
Życzę Wszystkim Szefom i Instruktorom żeby się nie zapędzili w tym wariactwie!
Gall Anonim, instruktor i właściciel osk