Smutna prawda obnażona. Policjanci z komendy w Zgierzu wraz z naukowcami z łódzkiego Uniwersytetu Medycznego, zorganizowali prowokację. Obserwowali reakcję ludzi mijających osoby udające poszkodowanych. Ilu z nich się zatrzymało?
Eksperyment przeprowadzono na terenie Aleksandrowa Łódzkiego. W lesie, na poboczu, leżał rower, niedaleko za nim manekin przypominający człowieka. Ze względu na bliskość drogi, zrezygnowano z udziału żywego symulanta. Funkcjonariusze i ratownik medyczny - Katarzyna Starosta-Głowińska z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, sprawdzali z ukrycia reakcję ludzi mijających miejsce wyglądające jak scena po wypadku z udziałem rowerzysty.
Według relacji obecnych na miejscu dziennikarzy TVN24, przez dwiadzieścia minut minęło ich 76 pojazdów. Zatrzymało się tylko 6, żeby sprawdzić co się stało. Oznacza to, że statystycznie zatrzymał się co trzynasty. Jedną z osób, która podjęła interwencję była funkcjonairuszka Komendy miejskiej Policji w Łodzi, która akurat miała wolne i jechała obok ze swoją córką na rowerze.
Policja przypomina, że nigdy nie można być pewnym, czy osoba która nie daje oznak życia nie potrzebuje czyjejś pomocy. Często gdy ktoś leży na ulicy lub poboczu przypuszcza się, że jest pod wpływem alkoholu. Tymczasem powodów może być naprawdę wiele, od zasłabnięcia, udaru czy zawału serca, po udział w wypadku drogowym. W takich sytuacjach często liczy się każda sekunda, dlatego też nie możemy przechodzić obok potrzebujących obojętnie.
Podobna sytuacja została zainscenizowana w centrum Aleksandrowa Łódzkiego. Pozorant symulował zasłabnięcie i czekał na udzielenie pomocy. Jak relacjonuje TVN24, potrzebującego przez pół godziny minęło około 30-40 osób. Zatrzymały się tylko trzy. Każdy, kto podjął interwencję i chciał pomóc, otrzymał pisemne podziękowania od Komendanta Powiatowego Policji w Zgierzu podinsp. Roberta Śniecikowskiego oraz upominek ufundowany przez Burmistrza Aleksandrowa Łódzkiego. Podczas całej akcji policjanci apelowali do mieszkańców, aby reagowali i pomagali.