O planach wprowadzenia obowiązku płacenia za radio zainstalowane w samochodzie pisaliśmy na łamach L-instruktora już w kwietniu. Teraz "Rzeczpospolita" donosi, że Poczta Polska prowadzi już stosowne kontrole.
Obowiązek abonamentowy spoczywa nie tylko na właścicielach telewizorów, ale też radioodbiorników - także tych samochodowych. Różnica polega na wysokości miesięcznej stawki: 7 złotych za radio, 22,70 zł za telewizor. System poboru opłat ma być teraz bardziej szczelny. Zgodnie z kwietniowymi doniesieniami "Dziennika Gazety Prawnej" - zakłada się, że każdy samochód jest wyposażony w radioodbiornik. Dlatego informacji zawartych w systemie krajowej ewidencji pojazdów mają być udostępnione Poczcie Polskiej - kontrolerowi.
Nieważne, że nie słuchasz
Jeśli radio jest na pokładzie auta, znaczy że trzeba płacić abonament. Jeśli w Twoim OSK jeżdżą samochody wyposażone w radia, taki obowiązek dotyczy także Ciebie. Karą za brak opłaty jest 30-krotność miesięcznego abonamentu, czyli 210 złotych za jeden samochód. Według informacji, do których dotarli dziennikarze "Rzepy", tylko w tym roku, od decyzji Poczty o nakazie zapłaty kary, odwołało się już około 400 firm.
Nieważne, że szkoła
Nie ma informacji o tym, że z opłat mieliby być zwolnieni właściciele Ośrodków Szkolenia Kierowców. Podstawą prawną korzystania z danych zawartych w CEPiKu mają być te same przepisy, na mocy których dostęp do bazy mają mieć organy podatkowe. Na mocy tej samej nowelizacji, dostawcy sygnału telewizyjnego mieliby być zobowiązani do przekazywania Poczcie danych swoich abonentów. Spotkało się to z protestem niektórych firm (np. Cyfrowego Polsatu). Przedstawiony na początku marca projekt noweli ustawy o opłatach abonamentowych zobowiązuje dostawców telewizyjnych do przekazywania informacji o swoich klientach, dzięki czemu będzie od nich można ściągnąć abonament.