Odważny pomysł jednego z brytyjskich ubezpieczycieli: stworzyć wydzielone pasy ruchu wyłącznie dla kobiet. Powód? Kobiety na drogach giną częściej niż mężczyźni mimo, że rzadziej powodują wypadki
Firma Sheilas' Wheels swoją ofertę produktów ubezpieczeniowych kieruje głównie do Brytyjek. Po analizie statystyk wypadków przedstawiciele przedsiębiorstwa doszli do wniosku, że "Różowe strefy" (PinkZones) oddzielające ruch pojazdów prowadzonych przez kobiety i mężczyzn. Ma to ochronić płeć piękną przed złymi skutkami wypadków, częściej powodowanych przez męską część kierujących.
Dane brytyjskiego Departamentu Transportu pokazują, że w 2012 roku ponad połowa (53%) uczestniczek wypadków została ciężko ranna. Ciężko rannych mężczyzn było natomiast mniej niż 40%. Ubiegłoroczne statystyki to już jasny komunikat: mężczyźni są sprawcami wypadków cztery razy częściej niż kobiety.
Stąd pomysł na oddzielenie ruchu kobiet-kierowców poprzez wymalowanie specjalnych, różowych pasów na istniejącej sieci dróg albo budowa specjalnych estakad, którymi kobiety mogłyby się poruszać bezpiecznie, zupełnie niezależnie od ruchu pozostałych pojazdów. Pomysłodawcy zaznaczają, że obok głównego założenia czyli ochrony życia kobiet pojawiłoby się wiecej korzyści. Udałoby się w ten sposób nie tylko poprawić ich bezpieczeństwo, ale także poprawić komfort życia.
Pytanie jednak, czy nie wywoła to pytań o dyskryminację. Mężczyznom nie wpuszczanym na "Różowe strefy" zostanie węższa sieć i tak już mocno zakorkowanych dróg, a szacunek względem pasów ruchu wydzielanych dla konkretnych pojazdów widać doskonale na przykładzie buspasów. Eksperci zgodnie uznają pomysł za utopijny zaznaczając jednocześnie, że każda inicjatywa mająca na celu ochronę życia na drogach zasługuje na uwagę.