„Naród może przetrwać tylko wtedy, kiedy między państwem a obywatelami istnieje wiele grup wtórnych, które są na tyle bliskie jednostkom, że wciągają je w swoją sferę działania, wprowadzając tym samym w ogólny strumień życia społecznego”
Emile Durkheim
Polski system szkolenia i egzaminowania jest co najmniej nieefektywny. Osłodzić surowość takiej oceny może jedynie fakt, iż nie jest jedynym ułomnym systemem w naszej państwowej rzeczywistości. Oprócz niego nie lepiej funkcjonuje chociażby system ochrony zdrowia czy system edukacji. Taki stan wynika m.in. z realnej niechęci do istotnych zmian, które powinny być realizowane adekwatnie do zmieniającej się rzeczywistości. Zmienia się rynek usług, za zmianami w legislacji nie nadążają już najtęższe umysły, człowiek, pojazd i droga też już nie te same. Jedynie stałe pozostają przyzwyczajenia.
Sposoby szkolenia i egzaminowania istotnie się "zestarzały" biorąc wzór chociażby z "babci" Dyrektywy czy „prababci” Konwencji. I gdyby było tak wszędzie, można by powtórzyć: ,,trudno – taki mamy klimat”. Ale tak nie jest. Bo przykłady wielu krajów, chociażby Szwecji czy Wielkiej Brytanii udowadniają, że jednak można inaczej. Mamy więc do czynienia z klasyczną rzeczywistością ,,młodego wina i starych bukłaków”. Dewizą, która często temu towarzyszy, jest to, aby wszystko było taniej, aby na każdej rzeczy oszczędzić. Czyli po taniości do bylejakości.
Skutkiem tego jest permanentnie niezadowalający i drogo nas wszystkich kosztujący stan bezpieczeństwa ruchu drogowego. Na pytanie, ,,dlaczego tak jest?”, nie wystarcza już odpowiedź - magiczne zaklęcie - że za wypadki i kolizje odpowiada ,,niedostosowanie prędkości do warunków ruchu”. Część społeczeństwa jest tym faktem zupełnie niezainteresowana, część przestała już wierzyć, że są możliwe zmiany, inna grupa dobrze chce, ale do końca nie wie, jak poprawiać bezpieczeństwo czyli przyczynić się do zwiększenia komfortu życia.
Nieobojętni już przed kilku laty postanowili, że nie ma co narzekać, krytykować czy „czekać na Godota”. Zło - wyrażone w brakach - postanowili wypełnić dobrem w postaci powołania samorządu zawodowego instruktorów i egzaminatorów. Rozpoczęliśmy w 2016 od Deklaracji Nieobojętności, wyrażając gotowość do systematycznego działania, którego celem jest zapewnienie każdemu ,,spokojnego powrotu do domu”. W 2017 roku Deklaracją Dobrej Roboty zwróciliśmy się do Koleżanek i Kolegów o powszechny udział we wspólnocie osób, po których nie trzeba poprawiać. I wreszcie w 2018 roku, w roku Niepodległości, na Stadionie Narodowym, podczas III Kongresu Instruktorów i Wykładowców Nauki Jazdy, ogłosiliśmy Deklarację Odpowiedzialności. Słowami: ,,Wspólne cele, wspólny język, wspólna odpowiedzialność” wyraziliśmy wolę, aby instruktorzy i egzaminatorzy stali się zawodami zaufania publicznego. Oznaczało to w praktyce ogłoszenie zamiaru powołania samorządu zawodowego tych grup zawodowych.
Obecnie w Polsce istnieje 18 samorządów. Funkcjonują samorządy adwokatów, radców prawnych, notariuszy, komorników, kuratorów sądowych, lekarzy i lekarzy dentystów, lekarzy weterynarii, aptekarzy, pielęgniarek i położnych, fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, psychologów, biegłych rewidentów, doradców podatkowych, rzeczników patentowych, architektów, inżynierów budownictwa i samorząd urbanistów. Najstarszy - lekarski - ma już 99 lat, choć był już raz, w 1951 roku, rozwiązany przez ówczesną władzę.
Wszystkie samorządy mają – zgodnie z Konstytucją (art. 17 ust. 1), a następnie zgodnie z tworzącymi je ustawami, powierzone dwa zadania. Po pierwsze reprezentowanie zawodów, osób wykonujących te zawody - prezentowanie wspólnie uzgodnionego stanowiska wobec organów władzy i administracji państwowej w kwestiach pozostających w zakresie ich kompetencji. Po drugie - sprawowanie pieczy nad należytym wykonywaniem tych zawodów przez orzekanie w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej, stwierdzanie i wydawanie prawa wykonywania zawodu, ustalanie i rozpowszechnianie zasad etyki zawodowej. Istotnym elementem funkcjonowania samorządów zawodowych zawodów zaufania publicznego jest więc troska o etyczność, nienaganną postawę członków i działanie na rzecz dobra własnego i społeczeństwa. Można więc w pewnym uproszczeniu stwierdzić, że takie zawody ,,same sobą rządzą”. Przynależność do samorządu jest obligatoryjna dla wszystkich osób wykonujących dany zawód na terenie Polski.
Dlaczego jest nam potrzebny samorząd zawodowy?
Największy problem, z którym dziś przychodzi nam się zmierzyć, to postępująca pauperyzacja profesji instruktorów i egzaminatorów. Swoista defraudacja autorytetów i związany z tym kryzys zaufania. Aby temu zapobiec, należy zbudować sprawnie działający system działań, aby przeciwdziałać temu zjawisku. W innym wypadku należy oczekiwać postępującej degradacji zawodów, a co za tym idzie, możemy spodziewać się nasilenia dalszej bezkompromisowej walki o klienta. Będzie to niosło za sobą niebezpieczne skutki dla profesjonalizmu i wizerunku naszych zawodów. W tym kontekście nie do zaakceptowania jest filozofia, iż o usługach ma decydować wyłącznie rynek i ekonomia. Bez trudu mogę sobie jednak wyobrazić sytuację, w której wszyscy instruktorzy i egzaminatorzy nie podlegają żadnym realnym ograniczeniom i żadnej zawodowej jurysdykcji. Co to może oznaczać? Otóż klient, czyli obywatel naszego kraju, będzie skazany wyłącznie na państwo (minister, wojewoda, marszałek, starosta), które, jak doskonale dowodzą badania i historia, nigdy nie będzie wywiązywało się z tej roli w sposób wystarczający, gdyż jest po prostu zbyt odległe od zwykłego obywatela i wypełnia wiele innych obowiązków. Już dziś można mnożyć przykłady bulwersującego wykorzystania przez firmy quasi-szkoleniowe i quasi-egzaminatorów niewiedzy Polaków. Czy tak ma wyglądać polski rynek usług szkoleniowych i egzaminacyjnych dziś i w przyszłości? Czy tego rzeczywiście chcemy?
Czy nie pragniemy bardziej tego, aby klient powierzający instruktorowi czy egzaminatorowi siebie lub najbliższych będzie mógł zaufać, że profesjonalista zrealizuje postawione zadanie, a ewentualne problemy z tym związane zostaną rozwiązane w najlepszy z możliwych sposobów? Czy kwalifikacje, które w efekcie pracy zawodowców powstaną, nie powinny dawać poczucia komfortu i bezpieczeństwa? Zdecydowanie uważam postawione pytania za retoryczne. Dlatego jak najszybciej ,,zespólmy myśli w jedno ognisko” i przystąpmy do organicznej pracy. Uwierzmy, że jesteśmy otwartą na innych grupą ludzi, którym nie jest wszystko jedno, którzy stanowią zalążek samorządności zawodowej instruktorów i egzaminatorów w Polsce. Jeśli nie my to kto? Jeśli nie teraz to kiedy?
Co miałby robić nasz samorząd?
Kompetencje naszego samorządu mogłyby sprowadzać się przede wszystkim do:
- Zajmowania stanowiska w sprawach istoty procesu szkolenia i egzaminowania w kontekście wpływu na bezpieczeństwo i porządek ruchu drogowego.
- Współpracy z organami wszelkiej władzy publicznej oraz organizacjami pozarządowymi w obszarze kierunków rozwoju zawodów i problematyki bezpieczeństwa ruchu drogowego.
- Ustalenia standardów wykonywania zawodów i standardów kwalifikacji zawodowych, w szczególności etycznych.
- Stwierdzania i wydawania prawa do wykonywania zawodu.
- Orzekania w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej.
- Dbałości o szkolenia członków nakierowanej na permanentne podnoszenie poziomu profesjonalizmu.
- Kontroli profesjonalnej i etycznej jakości dostarczanych usług.
- Integrowania środowiska.
- Obrony godności zawodowej.
Na rozmowy o strukturze organizacyjnej jest jeszcze czas. Prawdopodobnie dobrze byłoby ją utworzyć na poziomie krajowym i okręgowym rozumianym jako 49 lokalizacji. Dziś ważniejsze jednak jest to, że Samorząd Zawodowy nie jest tworzony przeciwko komuś lub czemuś. Jest potrzebny, bo wymaga tego odpowiedzialność za zdrowie, życie i przyszłość Polaków. Czas więc na decyzje. I powtórzmy za Horacym: ,,Połowę pracy ma za sobą, kto dobrze zaczął, miej więc odwagę być mądrym i zacznij”. Odważmy się być mądrzy.