Nowe przepisy stopniowo wymagają coraz większej ilości nowoczesnych wynalazków na liście obowiązkowego, podstawowego wyposażenia pojazdów. Czy bezwzględna obecność wszystkich rzeczywiście ma sens?
Napompuj koła!
W listopadzie ubiegłego roku weszły w życie przepisy wymagające na producentach samochodów montowanie we wszystkich nowych egzemplarzach systemu monitorującego ciśnienie powietrza w oponach. Badania które miały leżeć u podstaw takiej decyzji wskazały podobno że znaczna część kierujących nie dba o tak istotny z perspektywy bezpieczeństwa czynnik jak właściwe pompowanie kół. Organizacja badawcza i certyfikująca DEKRA zbadała, że ciśnienia w oponach nie kontroluje niemal połowa użytkowników pojazdów.
TPMS (ang. Tire Pressure Monitoring System) ma zapobiegać wybuchom ogumienia i przeciwdziałać ewentualnej utracie przyczepności, znacznie podnosi jednak koszty eksploatacji samochodu. Czujniki ciśnienia montowane wewnątrz opony bezprzewodowo wysyłają sygnał do odbiornika, który podnosi alarm po wykryciu odchyłu od normy. Taki system potrafi być kosztowny. Jeden czujnik kosztuje nawet 200 zł, a potrzeba ich cztery. Łatwo je uszkodzić, np. przy zmianie opon. Po każdej ingerencji w ogumienie trzeba je kalibrować - to tylko niektóre minusy.
Zapnij pasy!
Roli pasów w aspekcie bezpieczeństwa osób podróżujących samochodem nie trzeba nikomu wyjaśniać. Wiele mówi już sam fakt, że obowiązek ich montażu w autach wprowadzano sukcesywnie od 1992 roku (razem z systemem ABS). Nie każdy jednak je zapinał, teraz ma się to definitywnie zmienić.
Nowe samochody mają sprawdzać czy każda z osób zajmujących miejsce w aucie zapięła pasy. Jeśli nie - podróżujący usłyszą alarm, a kierowca dodatkowo otrzyma komunikat świetlny. Uciążliwe dźwięki będą emitowane dopóki pasów nie zapną wszyscy w samochodzie.
Z doświadczenia wiadomo jednak, że uparci przeciwnicy pasów wyrobili w sobie odporność na tego typu sygnały i po prostu je ignorują tak samo, jak powiadomienia o niskim poziomie płynu do spryskiwaczy albo przepalonej żarówce podświetlającej tablicę rejestracyjną.
Zmień bieg!
Koła napompowane, pasy zapięte. O czym jeszcze samochód przypomni kierowcy? O zmianie biegów, na wypadek, gdyby zapomniał. Poważnie mówiąc system sugerujący zmianę biegu na wyższy albo niższy ma wyrabiać ekologiczne nawyki w technice jazdy, prowadzące do oszczędności paliwa. Autorzy wynalazku nie wymyślili jednak jak wyrobić nawyk jazdy z ekologiczną prędkością na trasie. Szybka jazda na najwyższym, piątym albo szóstym biegu potrafi być bardzo mocno paliwożerna, a nie ma do dyspozycji wyższych przełożeń.
S.O.S.! Mayday Mayday!
Parlament Europejski nie zaprzestaje prac nad kolejnymi dyrektywami wymuszającymi obecność na pokładzie aut jeszcze ciekawszych wynalazków. Jedynie głosowania na sesji plenarnej brakuje do zakończenia prac nad regulacją dotyczącą systemu „eCall” - automatycznego powiadamiania służb o sytuacji awaryjnej. Deputowani pod koniec kwietnia zdecydują, czy od 2018 roku każdy samochód opuszczający fabrykę będzie musiał być w stanie samodzielnie połączyć się z numerem 112 i przesłać dyspozytorom informacje o położeniu samochodu i rodzaju zdarzenia.
Takie systemy można znaleźć w niektórych samochodach już dzisiaj. Miał go np. testowany niedawno przez L-instruktora egzemplarz Forda Fiesta („Fiesta: paradna elka” - 27 lutego 2015 r., czytaj TUTAJ). Kilka lat temu badania nad systemem prowadził Instytut Transportu Samochodowego. W ramach projektu wykonano m.in, symulacje współpracy systemu z sieciami operatorów GSM, sprawdzono też zgodność nadawanych komunikatów z wymaganiami europejskich norm i specyfikacji.
ESP i ISOFIX
Od końcówki 2014 roku każdy nowy samochód ma - zgodnie z zaleceniami Unii Europejskiej - na swoim wyposażeniu system stabilizacji toru jazdy w zakręcie ESP. Ogranicza on prawdopodobieństwo poślizgu stale monitorując prędkość obrotową każdego z kół i w razie potrzeby selektywnie hamując wybrane z nich.
Mimo, że od dłuższego czasu wszystkie nowe auta otrzymują to w standardzie, teraz ISOFIX także stał się wymogiem. System bezpiecznego mocowania fotelików dla dzieci musi być zamontowany na przynajmniej dwóch miejscach. Jego specyfika polega na umożliwieniu użytkownikowi samochodu montażu fotelika bezpośrednio do konstrukcji samochodu, a nie tylko fotela.