Zielony listek na szybie samochodu nie kojarzy się do końca pozytywnie. Oznacza, że samochodem jedzie nowicjusz, a to dla niektórych może być powodem do wstydu. Czy słusznie?
Internet donosi, że motoryzacyjne początki znanego nam dziś symbolu zielonego listka, sięgają lat 70-tych. Wtedy to zaproponowano praktykę oznakowywania pojazdów prowadzonych przez świeżo upieczonych kierowców, zwyczaj przyjął się na tyle, że mimo braku regulacji prawnych w tym zakresie, listki daje się zauważyć na samochodach nawet dziś. Niektórzy z własnej woli oznakowują swoje samochody, być może po to, by ostrzec innych, że za kierownicą nie czują się jeszcze zbyt pewnie. Wysyłają sygnał, który ma podnieść ostrożność, z jaką inni uczestnicy ruchu mijają ich pojazdy.
Ostatnio o listkach zrobiło się głośno. Powodem była propozycja pomysłu obowiązkowego oznakowywania samochodów kierowanych przez drogowych nowicjuszy w ramach tzw. okresu próbnego. Na początku drogowej kariery, kierowca miał jeździć z pewnymi ograniczeniami dotyczącymi prędkości czy np. wykonywania zawodu kierowcy. W projekcie Ustawy o Kierujących Pojazdami z 2008 roku dokładnie opisano zasady, na jakich miał działać ten okres próbny. Mówił o tym rozdział 14 projektu, w artykule 89, pkt. 2: "W okresie próbnym kierowca jest obowiązany w okresie do 1 roku: (...) 3) kierować wyłącznie pojazdem oznakowanym z tyłu i z przodu okrągłą naklejką barwy białej z zielonym symbolem liścia klonowego".
Obowiązkowe naklejki muszą tam na swoich autach wozić także seniorzy.
Niestety przepisu tego nie ma w aktualnej ustawie. Zniknął wraz z całym okresem próbnym, którego obowiązywanie przesunięto o kolejny rok. Ciągle nie działa potrzebny do jego funkcjonowania, zmodernizowany system Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, tzw. CEPiK 2.0. Rozważano wprawdzie opcję nałożenia obowiązku naklejania listków na pojazdy niedoświadczonych kierujących, skończyło się jednak na tym, że wszystkie regulacje dotyczące "prawa jazdy na próbę", nie doczekały się jeszcze wejścia w życie.
W odległej Japonii, gdzie wiele spraw związanych z ruchem drogowym zorganizowano zupełnie inaczej niż u nas (obowiązuje tam np. ruch lewostronny), świeżo upieczeni kierowcy są widoczni z daleka. W 1972 roku wprowadzono tam obowiązek oznakowywania samochodów kierowanych przez osoby posiadające prawo jazdy krócej niż rok. Każde auto z niedoświadczonym kierowcą za kółkiem musi być ozdobione naklejką Shoshinsa (初心者マーク), nazywaną też Wakaba (若葉マーク). Żółto-zielony znaczek ma być dobrze widoczny, nie może zasłaniać kierunkowskazów ani innych lamp. Co ciekawe, pod naporem obywateli narzekających na problemy z usunięciem znaczka z karoserii, zezwolono na przyklejanie go za pośrednictwem magnesu albo przyssawką od wewnętrznej strony szyby.
Emblemat stał się tak popularny, że przeniknął do innych dziedzin życia. Japończycy sięgają po niego żeby zakomunikować innym, że dopiero zaczynają w danej dziedzinie. Zakładają go narciarze, a nawet... jeźdźcy. Czy zielony, klonowy listek ma szansę zaskarbić sobie tyle sympatii Polaków? Przekonamy się, jak tylko minie kilka lat funkcjonowania "okresu próbnego". Ciekawe, czy po upływie roku kierowcy będą je gorączkowo zdrapywać z karoserii?