11 maja 2019 r. obradował II Motocyklowy Kongres Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. „Na gorąco” o rozmowę poprosiliśmy uczestnika tego wydarzenia – Rafała Krzyszowskiego, przedstawiciela branży szkoleniowej. Co powiedział o bezpiecznych motocyklistach, ale też o problemach instruktorów?
Pytanie redakcji tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS: Właśnie przed chwilą obrady zakończył II Motocyklowy Kongres Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Pan uczestniczył w nim po raz pierwszy? Poproszę o kilka gorących uwag uczestnika, ale też motocyklistę, a przede wszystkim instruktora nauki jazdy.
Odpowiada Rafał Krzyszowski, instruktor nauki jazdy, instruktor techniki jazdy, właściciel OSK „Marzanna” w Olkuszu: Tak, w Motocyklowym Kongresie BRD, który w sumie był zorganizowany po raz drugi, uczestniczyłem po raz pierwszy. Moje spostrzeżenia są jak najbardziej pozytywne. Niezwykle ważne, iż właśnie na takim forum poruszana była problematyka dotycząca motocyklisty, bezpiecznego motocyklisty. A to jest szerokie pojęcie. Jak podkreślano wielokrotnie - musimy widzieć je przede wszystkim jako element świadomości kierowców. Dla mnie - czynnego instruktora nauki jazdy - priorytetem jest szkolenie.
Fajne jest to, że rozmawiamy i chcemy zmieniać podejście do wyszkolenia świadomego i bezpiecznego motocyklisty. Życzyłbym sobie – na poziomie takich właśnie kongresów – żeby ostatecznie wyciągać właściwe wnioski z debaty. Podam przykład: ważne, aby stworzyć grupę ludzi, specjalistów, ekspertów, praktyków – a takich mamy wielu w Polsce – i żeby właśnie w tym gronie tworzyć pewien program działania. Generalnie – zrobić „burzę mózgów”. Wymienić poglądy – jak było widać na dzisiejszym Kongresie – mamy bardzo wielu kompetentnych fachowców.
Pytanie: Czy to miałaby być instytucja?
Odpowiedź: Nie. Nie na takiej zasadzie. Myślę o rodzaju stałej grupy doradców działającej przy ministerstwie. Umiejętnie wspomagającej wszelkie działania ustawodawcze, inicjatywy legislacyjne. Dla przykładu, tak oczekiwany – a który gdzieś utknął – projekt zmian ustawy o kierujących pojazdami. Od wielu lat obserwuję chęć zmiany systemu szkolenia kandydatów na kierowców. Ten system zawsze będzie w jakimś stopniu wadliwy. Zawsze pewne rzeczy możemy doskonalić, ale trzeba pamiętać, że najważniejszym elementem w tym systemie jest człowiek. To nie w systemie szkolenia jest problem. Ten – być może – w dużej mierze jest po stronie instruktorów, być może egzaminatorów. Czyli podejścia ludzi do: toku szkoleniowego, systemu egzaminowania. Tu – tak naprawdę – jest problem. Takie jest moje osobiste zdanie.
Uważam, że ciągła zmiana systemu szkolenia w tej branży, ciągła zmiana ustawodawcza, one nam nie służą. W takich warunkach jest znacznie trudniej prawidłowo wyszkolić bezpiecznego motocyklistę. Bezpiecznego, czyli świadomego uczestnika ruchu drogowego, który pamięta, że ruch drogowy nie jest torem wyścigowym. Tu wszyscy mamy równe prawa i musimy się wzajemnie szanować. Powiem uczciwie – motocyklista jest tym, od którego powinno wymagać się najwięcej, ponieważ jest najmniej chronionym użytkownikiem, tymczasem właśnie on porusza się motocyklem, który jest w stanie rozwinąć znacznie większe prędkości niż kierujący pojazdami samochodowymi. Właśnie tutaj znajduje się istota naszej roli, roli szkoleniowca, Musimy docierać do świadomości przyszłego kierowcy i motocyklisty, nauczyć przepisów, zadbać o prawidłowe wyszkolenie techniczne, ale też stanowić pewien wzorzec, być wzorem godnym naśladowania, „świecić przykładem”.
Pytanie: Jak Pan – instruktor nauki jazdy – czuł się, gdy cześć uczestników Kongresu - mniej, ale też bardziej - jednak obciążała szkoleniowców za fakt, iż na polskich drogach nie jest bezpiecznie, a właściwie jest niebezpiecznie. Mówiono o brakach w szkoleniu kandydatów na kierowców. Mówiono o szkoleniu „pod egzamin”?
Odpowiedź: Nie będę wrzucał kamieni do swojego ogródka, bo ja od lat jestem instruktorem nauki jazdy. Zaczynałem pracę wiele lat temu, choć – co bardzo ważne – w tym czasie stale doskonaliłem się. Ale też nie byłbym uczciwy, gdybym powiedział, że w branży szkoleniowców jest wszystko w porządku. Nie jest! Odnosząc się do sugestii „szkolenia pod egzamin”. Sam osobiście i wiem, że wielu moich kolegów z branży nie zna definicji tego określenie. Nie wyobrażam sobie, abym kogoś szkolił „pod egzamin”. Niestety - jak już wspomniałem - dobrze nie jest.
Pytanie: Dlaczego?
Odpowiedź: Być może dlatego, że nie ma właściwej kontroli nad systemem szkolenia w Polsce. Być może dlatego, że system egzaminowania nie eliminuje lub nie egzekwuje od kierowców tych umiejętności, które są istotne z poziomu bezpieczeństwa, które później przekładają się na poziom bezpieczeństwa. Rzeczywiście jest tak, że system szkolenia, a raczej ludzie w nim uczestniczący, są – do zweryfikowania. Bo to jest właśnie ten podstawowy argument. Ten przyszły kierowca zanim trafi do ruchu drogowego, zanim tam się będzie samodzielnie poruszał motocyklem czy samochodem, on ma wielogodzinny kontakt z instruktorem. Ten ostatni ma wielorakie zadanie przed sobą. Trudne zadania! Po pierwsze zbudować świadomość, tę o której już mówiłem. Dać mu ten argument, nauczyć go czym jest bezpieczeństwo. To właśnie instruktor jest odpowiedzialny za właściwe wyszkolenie z zakresu techniki jazdy, umiejętności takich jak: technika hamowania, technika i taktyka pokonywania zakrętów i wielu innych kwestii ogromnie ważnych. Rzeczywiście my instruktorzy na tym polu mamy bardzo dużo do zrobienia. I uczciwie powiem – do poprawy, ale nie jako systemu, lecz jako ludzi pracujących w tym systemie.
Pytanie: Dzisiejszą Konferencję otwierał Rafał Weber, wiceminister infrastruktury urzędujący od niedawna. Udzielił redakcji Tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS wywiadu, w jego trakcie m.inn. przekazałam informację o waszej trosce o bezpieczeństwo kandydatów na motocyklistów. Przekazałam, iż jest Pan tutaj z pewnym postulatem, z którym nie po raz pierwszy zwracacie się do resortu. Poproszę o kilka szczegółów.
Odpowiedź: Tak, ten nasz postulat ściśle dotyczy spraw szkolenia przyszłych motocyklistów. Pozornie to taka techniczna sprawa, ale niezwykle ważna właśnie – jak to Pani powiedziała – dla bezpieczeństwa szkolonych.
Otóż mamy obowiązujące rozporządzenie w sprawie warunków technicznych używania pojazdów i niestety od 2013 roku mamy pewien paradoks prawny. Każdy świadomy instruktor, każdy świadomy szkoleniowiec, który szkoli przyszłego motocyklistę zanim go posadzi na motocyklu wysokiej pojemności zaczyna od tych niższych. I tutaj pojawia się pewien ból. Prowadząc szkołę nauki jazdy, do szkolenia motocyklowego mogę wykorzystywać motocykle w zakresie kategorii A1, które spełniają wymogi przywołanego rozporządzenia, i tam jest podana moc do 11 kW i pojemność do 125 cm3, ale również motocykle spełniające wymogi dla kategorii A2 i A i to właśnie tu rodzi się paradoks. Bo dla kat. A2 to jest motocykl „o pojemności nie mniejszej niż 395 cm3. I właśnie tu widać pewną anormalność przepisu, gdzie niestety ustawodawca z poziomu rozporządzenia, czyli ministerstwo, wyłączył nam możliwość używania do szkolenia motocykli w zakresie pojemności pomiędzy 126 a 394 cm2. Czyli resort pozbawił nas, zabrał nam narzędzie, logicznego szkolenia motocyklisty.
Jest to też nielogiczne z punktu widzenia kandydatów na kierowców. Jest taka grupa motocyklistów, która być może wiążą się z motocyklami o pojemności 250, może 300, może 400 cm3. To często wynika z ich budowy ciała, do której trzeba optymalnie dobrać motocykl. Motocyklistkami chcą być przecież także niższe, filigranowe dziewczyny. Paradoks polega na tym, że właśnie taka osoba idąc na egzamin, bardzo często w zakresie kategorii A2 i A ma identyczny motocykl, ten rożni się tylko tym, że ma inną moc maksymalną. Czyli w gruncie rzeczy – z poziomu egzaminu – niczym nie rożni się, bo ten adept tej mocy motocykla nie pozna i nie wykorzysta w zakresie zadań, które musi wykonać.
Nasza prośba adresowana do Ministerstwa Infrastruktury – kierowana od kilku lat przez Polskie Stowarzyszenie Instruktorów Techniki Jazdy, którego jestem członkiem – dotyczy urealnienia pewnych przepisów, dostosowania ich do tego, co widzimy wokół siebie.
Pytanie: Jak mówiliśmy – z punktu widzenia bezpieczeństwa?
Odpowiedź: Przede wszystkim z punktu widzenia bezpieczeństwa! Przepisy powinny odzwierciedlać bezpieczeństwo! Grono specjalistów zajmujących się szkoleniem wyraźnie widzi ten problem z poziomu ustawodawczego, widzi że ustawodawca w paradoksalny sposób ustawia system szkolenia, że mamy przepisy, które nie pozwalają nam w sposób logiczny szkolić kandydata na bezpiecznego motocyklistę. To znaczy nie pozwalają nam stopniować pojemności motocykla, bo określonych pojemności nie możemy wykorzystywać w ramach szkolenia.
Pytanie: Minister Rafał Weber wyraził zainteresowanie tym postulatem. Tym i innymi, mówił o potrzebie spotkań z przedstawicielami branży. Może do takiego spotkania dojdzie w czerwcu, w trakcie przygotowywanej 4. edycji Kongresu Instruktorów i Egzaminatorów Nauki Jazdy.
Odpowiedź: To świetna wiadomość dla środowiska instruktorów i egzaminatorów. Już czekamy na to spotkanie. Bardzo o nie prosimy.
Dziękuję za rozmowę.
Pytania zadała: Jolanta Michasiewicz, redaktor naczelna Tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS
Odpowiadał: Rafał Krzyszowski, instruktor nauki jazdy, instruktor techniki jazdy, Szkoła Nauki Jazdy „MARZANNA” w Olkuszu, członek Polskiego Stowarzyszenia Instruktorów Techniki Jazdy, uczestnik inicjatywy na rzecz powołania samorządu zawodowego instruktorów