Rząd mocno przeszacował prognozę dochodów z fotoradarów. Miało być 1,5 miliarda, jest niecałe 50 milionów. Wygląda na to, że zamiast złupić kieszenie kierowców władza narobiła sobie problemów. Jak załatać dziurę, która powstała w wyniku błędnych szacunków i kto za nią odpowiada?
Założenie było takie, że Polacy wreszcie słono zapłacą za ciężką nogę. Przewidziano, że w tym roku wpływy z tytułu mandatów za przekroczenie prędkości nałożonych na podstawie zdjęć z fotoradarów osiągną 1,5 miliarda złotych. Niestety dla autorów tego wyliczenia - nie udało się.
Skąd ta pomyłka?
Najwyraźniej kierowcy w kraju znacznie zwolnili. O jedną trzecią spadła średnia wykonywanych zdjęć przez przydrożne urządzenia rejestrujące. Znacznie niższa od przewidywanej jest więc kwota, jaka wpłynęła do państwowej kasy. Niecałe 50 milionów złotych, to suma wszystkich mandatów wystawionych na podstawie fotoradarowych zdjęć.
Pośpiech wychodzi z mody
Nie wiadomo nawet, czy pomoże nowela budżetu. Nowe założenia mówią o wpływach sięgających prawie 90 milionów. Wygląda na to, że jeszcze sporo jest do zebrania, a kierowcom do płacenia się nie spieszy. Pośpiech najwyraźniej przestał się opłacać. Czy jednak przełoży się to wreszcie na bezpieczeństwo na polskich drogach? A jeśli tak, to kiedy wreszcie ujrzymy tego skutki?
Wolniej tylko przed radarem
Michał Beim, znawca rynku transportowego z Instytutu Sobieskiego mówi w rozmowie z portalem chip.pl, że stosunkowo niewielkie wpływy z mandatów to nie efekt poprawy stylu jazdy kierowców. Jego zdaniem bierze się to stąd, że zamiast jechać wolniej ludzie wypatrują radarów. Tuż po minięciu urządzenia przyśpieszają. "To efekt błędnego planowania i wadliwego podejścia służb państwowych do kwestii bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zamiast lepiej dostosować wymagane prędkości do rodzajów i kategorii dróg, rząd postawił na kampanię fotoradarową, która tylko zniechęciła kierowców do przestrzegania przepisów" mówi Beim.
RMF informował dziś o tym, że Ministerstwo Transportu odpowiedzialnych za taki stan rzeczy każe szukać w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego.