Paradoksalnie należałoby zabrać Im pierwszeństwo w celu poprawy Ich bezpieczeństwa, a nie ciągle dawać nowe przywileje.
Niestety obserwując to co od kilku lat wyprawia się z przepisami drogowymi mam wrażenie, że niektórzy tak są zafiksowani na formule prawnej ewentualnych noweli, iż zatracają prawdziwy sens oraz celowość zmian. Ciągle pokazuje się jako przykład zachodnia Europę, gdzie przepisy chronią pieszego od momentu kiedy zbliża się do przejścia. Tylko chyba niektórzy politycy lewej strony zapomnieli, że porównywanie Nas Polaków do Niemców, Szwajcarów, czy Norwegów jest totalnym przekłamaniem. Tamte narody od wieków są społeczeństwami tzw. „karnistycznymi”. Oznacza to nic innego jak to, że ich społeczeństwa na najwyższym miejscu stawiają przepisy i nawet by im do głowy nie przyszło, żeby próbować omijać obowiązujące prawo. Niemcy lubią przepisy, nakazy, zakazy i rozkazy. Pokazała to także historia i dziś pokazują to różnorakie badania dotyczące np. zachowań konsumenckich.
Jak jest w Europie?
Kilka lat temu firma Schoenherr na zlecenie KRBRD sprawdziła przepisy w 15 krajach Unii Europejskiej. Okazało się, że polskie regulacje dają najmniej przywilejów pieszym, ale podobna sytuacja jest jeszcze w Rumunii, na Węgrzech, w Słowenii i na Słowacji. W tych krajach ochrona pieszego zaczyna się w momencie, gdy wejdzie na jezdnię. Natomiast większość krajów Europy Zachodniej stawia na ochronę pieszego już w momencie, gdy zbliży się on do przejścia dla pieszych i sygnalizuje zamiar przekroczenia jezdni. Tak jest w Szwajcarii, Norwegii, Niemczech, Holandii, Danii, Czechach, Bułgarii, Belgii i Austrii. Obowiązek ustąpienia pieszym w tym momencie mają również kierowcy we Francji i Norwegii. Ale w tych krajach kierowcy muszą też ustąpić nawet wówczas, gdy pieszy zbliża się do jezdni i nie sygnalizuje wyraźnie zamiaru jej przekroczenia. Trzeba się domyślać.
Polacy nie gęsi!
Kto powiedział, że musimy naśladować Europę Zachodnią? Jak popatrzyć szerzej na inne kraje Świata, to okazuje się że to nie Europa dzisiaj się rozwija, ale Azja i Ameryka. Chcecie dowód? Dowodem jest to na jakiej marce komputera lub telefonu teraz czytasz ten artykuł… Czy to europejski sprzęt?
Niedawno wróciłem z Tajlandii. To społeczeństwo bardzo przypomina Polaków. Są bardzo sprytni i zaradni. Omijają przepisy z takim samym sprytem jak Polacy i podobnie są wyczuleni na punkcie dobra narodowego. Jak jest u Nich z ruchem drogowym? Tu byście się zdziwili. Ruch jak w ulu, a samochody mniej porysowane niż u Nas. Zero kolizji, a jedyne wypadki jakie mają to ze skuterami. Z pieszymi prawie nie ma zderzeń. Jaka jest tego tajemnica? Azjaci stawiają na samodzielność, tymczasem starzejąca się Europa na tzw. ochronę niechronionych uczestników. U Nas wychodzi na to, że Ci tzw. „niechronieni uczestnicy” to jacyś niepełnosprtyni albo upośledzeni ludzie. Tymczasem Azjaci muszą sobie radzić sami, bo przepisy ich nie chronią w szczególny sposób, a wypadków i karetek prawie tam się nie widzi.
Czy rzeczywiście dużo kosztuje pieszego odwrócenie głowy w obie strony? Czy pieszemu spadnie korona z głowy jak się zatrzyma przed pasami i rozejrzy?
Wśród zwolenników teorii, że pieszy powinien mieć pierwszeństwo zanim jeszcze wejdzie na drogę panuje przekonanie, że takie zasady im w czymś pomogą. Niektórzy też twierdzą, że obecnie istnieje jakiś spór, czy konflikt między pieszymi, rowerzystami i kierowcami. Co za bzdury Ktoś sztucznie podnosi! Przecież kiedy wysiadam z samochodu staje się pieszym. Kiedy idę do auta też jestem pieszym i nie mam żadnego konfliktu. Podobnie z rowerem kiedy zdejmą go z bagażnika samochodu - staje się rowerzystą. Naturalnie nie występuje żaden spór natury merytorycznej, czy moralnej. Podsycanie takich antagonizmów to polityczna gra. To wyssane z palca teorie w które niestety masy ludzi wierzą.
Popatrz w lewo, potem w prawo i jeszcze raz w lewo.
Tak przynajmniej ja byłem uczony w przedszkolu i nigdy pod samochód nie wpadłem. Nauczono mnie braku ufności od młodego, czyli postawiono na moją samodzielność. Gdzie jest teraz taka edukacja? Dlaczego paradoksalnie pieszy nie powinien mieć pierwszeństwa, żeby był chroniony? Otóż dlatego, że mając świadomość iż nie może liczyć na kierowcę zadba sam o swoje bezpieczeństwo. Niestety kierowca nie zadba o niego, nawet jeśli taki będzie przepis. A dlaczego nie zadba? Bo taka jest natura ludzka, a naturalnych zachowań się nie oszuka przepisem. W głowie człowieka jest zakodowane, że w pierwszej kolejności dba o siebie, potem o innych. I żaden przepis lub norma tego nie zmieni.
Zamiast wymyślać kolejne przepisy, lepiej naprawiać infrastrukturę.
Badania i analizy nad statystykami wypadków wyraźnie dowodzą, że ludzi zabija niebezpieczna infrastruktura drogi. Jak słyszę wypowiedzi przedstawicieli policji, że znowu na jakimś przejściu się kierowcy wyprzedzali i nałożono kilkadziesiąt mandatów, a potem szukam w mapach google tego przejścia i widzę, że jest ono usytuowane na drodze dwujezdniowej o 4 pasach ruchu za łukiem drogi, gdzie dopuszczalna prędkość to 70 km/h, a ruch pojazdów jest większy niż 800 samochodów na godzinę, to po prostu nóż mi się w kieszeni sam otwiera. Przecież w takim miejscu nie powinno być żadnego przejścia. Tam trzeba zrobić kładkę, a nie bić pianę, że kierowcy jeżdżą źle.
Wróćmy do starej, dobrej edukacji. Skończmy z rozdawnictwem przywilejów.
Tylko tak zwiększymy bezpieczeństwo, bo zmusimy jednostki do myślenia, a wtedy całość będzie działać prawidłowo. To sprawdzone rozwiązanie również w zarządzaniu kadrami. Samodzielnie myślący pracownik to złoto, podobnie będzie z pieszym jeśli Go usamodzielnimy od najmłodszych lat. Nie powinniśmy rozszerzać praw pieszych. Obecne „słowiańskie” przepisy są zupełnie wystarczające. Moim zdaniem należy jeszcze doprecyzować czym jest wtargnięcie na jezdnię, wyraźnie zakazać przejeżdżania po pasach na rolkach, deskorolkach, segwayach i podobnych urządzeniach transportu osobistego, a rowerzystę w wieku do 10 lat wyłączyć z definicji pieszego. Postawić na edukację i może zainwestować w napisy na zebrach, które przypomną o rozglądaniu się. To najtańsze, najprostsze i najmądrzejsze rozwiązanie tego problemu.
Piotr Leńczowski
instruktor techniki jazdy,
Prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Instruktorów Techniki Jazdy.