Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński chce zlikwidować Główny Inspektorat Transportu Drogowego – informuje radio RMF. W zamian proponuje utworzenie specjalnej policji drogowej.
Funkcjonariusze Inspektoratu mieliby być włączeni do struktur nowej, zreformowanej, specjalnej części policji odpowiedzialnej wyłącznie za ruch drogowy. "Chodzi o to, by zmniejszyć liczbę służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo na drogach, które teraz nie są zbytnio skuteczne" - mówi cytowany przez RMF Jarosław Zieliński. W związku z propozycją zmianom miałoby ulec kierownictwo Komendy Głównej Policji. Specjalnie utworzone stanowisko zastępcy komendanta objąłby szef policji drogowej, powstałej w wyniku połączenia dzisiejszej "drogówki" z siłami Inspektoratu Transportu Drogowego.
Czy to właściwy kierunek zmian? Specjaliści nie są przekonani. "To zły pomysł" - mówi w rozmowie z L-instruktorem wiceprezes Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym, Andrzej Grzegorczyk. "Przecież ta formacja tak naprawdę uporządkowała w Polsce transport drogowy. Dorobiliśmy się instytucji, która pilnuje przestrzegania prawa przez całą armię prywatnych firm, które z naturalnych powodów, rywalizując między sobą szuka oszczędności. A to nie zawsze idzie w parze z dbałością o bezpieczeństwo" - podkreśla.
Inspekcja Transportu Drogowego została utworzona na mocy ustawy z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym. Za początek działalności przyjmuje się luty 2002 roku (rząd L. Millera, koalicja SLD-UP-PSL). Potrzebę utworzenia Inspekcji tłumaczyły wymogi akcesyjne Unii. Instytucja ma służyć zapewnieniu m.in. uczciwej konkurencji w transporcie drogowym, ochrony środowiska i dbałości o stan bezpieczeństwa ruchu drogowego. Pierwsi funkcjonariusze w ciemnozielonych mundurach rozpoczęło pracę na drogach 1 października 2002 roku. Wg danych Najwyższej Izby Kontroli, w 2013 roku w ITD pracowało w przeliczeniu na etaty przeciętnie 660 osób. Średnie wynagrodzenie pracowników wynosiło wtedy ponad 4 tys. zł.