Wczoraj obwodnice Paryża, ulice Marsylii, Bordeaux, Nicei… zablokowały pojazdy szkół jazdy. Demonstrowali właściciele szkół jazdy. Ich protest jest skierowany przeciwko planowanym zmianom w systemie szkolenia kandydatów na kierowców. Nie chcą wzmacniania internetowych szkół jazdy.
Wcześniej – w połowie lutego br. - miały miejsce demonstracje lokalne. Pełni obaw przedsiębiorcy mówią, iż może dojść nawet do zamknięcia wielu placówek. W imieniu protestujących trzy organizacje: Conseil National des Professions de L’Automobile (CNPA), l’Union nationale intersyndicale des enseignants de la conduite (Unidec) i l’Union nationale des indépendants de la conduite (UNIC) poddają krytyce stanowisko posła Françoise Dumas’a. Planowana reforma - w ich ocenie - obniżając koszt zdobycia prawa jazdy doprowadzi do praktyk nieuczciwej konkurencji. Zaproponowano rozwój internetowych szkół jazdy i właśnie ich przedsiębiorcy prowadzący osk obawiają się najbardziej. - To nieuczciwa konkurencja: platformy internetowe nie mają podatków od wynagrodzeń, mniejszy podatek VAT i jak z nimi walczyć? W konwencjonalnej szkole koszty są duże - mówią.
Propozycje nazywają uberyzacją prawa jazdy. Oceniają, iż nastąpi znaczne osłabienie branży. Zmiany mają na celu ułatwienia uzyskania praw jazdy, w tym także obniżkę ich ceny. „Drastyczny spadku ceny” został ogłoszony przez prezydenta Emmanuela Macron’a. Dziś tzw. zdawalność wśród kandydatów na kierowców szkolonych w tradycyjnych osk wynosi 65%, w pozostałej grupie (szkolenia internetowe) - 35%. Tu nowy projekt przewiduje „premię od porażki”. Premiowani mają być uczniowie platform internetowych. Dostęp do prawa jazdy ma był ułatwiony, a co za tym idzie zdobycie pracy także łatwiejsze. Minister transportu Élisabeth Borne starała się uspokoić manifestujących mówiąc, iż rząd rozpatruje także kwestie bezpieczeństwa drogowego, zapowiada konsultacje ze szkołami jazdy oraz samorządami i związkami zawodowymi.
„Prawo jazdy nie może stać się licencją do zabijania”, napisano w komunikacie prasowym CNPA. (jm)