Etyka - szansa na scalenie branży

/ /

Etyka - szansa na scalenie branży

Data publikacji: 28 stycznia 2015, 14:39
Etyka - szansa na scalenie branży fot. L-instruktor

Pytanie Redakcji Tygodnika Prawo Drogowe@News: Na stronie internetowej Pana ośrodka szkolenia kierowców - OSK “Żuraw” znajdujemy Kodeks Etyczny Instruktora Nauki Jazdy. Rozmawialiśmy o kodeksie kilkanaście miesięcy wcześniej także na łamach naszego tygodnika. Wracamy do sprawy zaniepokojeni powtarzającymi się informacjami o zatrzymaniu podczas kontroli drogowych samochodów szkoleniowych, a w nich będących pod wpływem alkoholu instruktorów nauki jazdy. Czy kodeks obowiązuje instruktorów nauki jazdy? Lub zapytamy inaczej: czy instruktorzy nauki jazdy uznają zasady tego kodeksu?

Odpowiedź dr. Pawła ŻURAWIA: Kodeks Etyczny Instruktora Nauki Jazdy, jak każdy inny kodeks etyczny, to tzw. prawo honorowe. Kodeks etyczny to sprawa honoru, nieprzymuszonej woli realizacji określonych zasad. Nie jest to prawo, do którego stosowania bezwzględnie można kogoś zmusić. Etyka to sprawa sumienia i osobistej wrażliwości. Znając jednak naturę ludzką, można powiedzieć, że człowiek (nawet ten, chcący postępować przyzwoicie) skłonny jest do różnego rodzaju dziwnych, niekontrolowanych, a czasami wręcz niewytłumaczalnych zachowań i reakcji. Każdy z nas, niekiedy bardzo nieświadomie, popełnia błędy, a nawet łamie prawo.

Warto więc w swoim życiu prywatnym i zawodowym kierować się sprawdzonymi wzorcami, normami, które powinny nam pomóc bezkonfliktowo funkcjonować w społeczeństwie. Owe normy powinny być również gwarancją naszej wiarygodności, uczciwości i rzetelności. Zrozumiało to wiele grup zawodowych, wiele przedsiębiorstw i instytucji państwowych, opracowując własne, branżowe kodeksy etyczne. I jak to w życiu bywa, kodeksy te z jednej strony są swoistą sztuką dla sztuki, czyli nie służą nikomu i niczemu, z drugiej zaś stanowią narzędzie w realizacji konkretnych zadań w codziennej pracy.

Jeżeli świadomie chcemy kierować się zasadami etycznymi, oznacza to, że umiemy wyciągać wnioski ze złych zachowań, nawyków i przyzwyczajeń.
- dr inż. Paweł Żuraw

W większości branż, niestosowanie się do zasad obowiązującego kodeksu etycznego, jest sprawą dyshonoru. Jak widać, podejście do kodeksów etycznych i etyki w ogóle, jest bardzo zróżnicowane. Dlatego na pytanie, czy instruktorzy nauki jazdy uznają zasady tego kodeksu, można byłoby dopiero odpowiedzieć przeprowadzając gruntowne badania ankietowe na reprezentatywnej grupie ok. 42 tys. czynnych instruktorów w Polsce. Po rzetelnej analizie moglibyśmy ocenić, jak ta grupa zawodowa zapatruje się na kwestie etyczne. Podejrzewam, że pewną namiastką, małą próbą mogą być komentarze pod przeprowadzonym wywiadem.
 
Dlaczego wśród 32 dyrektyw, czyli norm (zasad) kodeksu nie znajdujemy takiego, który wprost dotyczy pijanych instruktorów? Czy obecne zapisy kodeksu faktycznie odpowiadają wyzwaniom współczesnych czasów?

Normy kodeksu etycznego instruktora są bardzo uniwersalne. Nie jestem autorem treści tego kodeksu, dlatego trudno jest mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego wśród norm kodeksu nie ma dyrektywy bezpośrednio odnoszącej się do pijanych instruktorów. Nawiązując jednak do tego pytania, proszę pozwolić mi po krótce opisać genezę powstania kodeksu etycznego instruktora nauki jazdy. Pomysł na jego powstanie zrodził się w trakcie szkoleń zawodowych m.in. dla instruktorów nauki jazdy współorganizowanych przez Instytut Transportu Samochodowego w latach 2002-2003. W pracach tych brali udział właściciele OSK będących pod patronatem ITS. Szkoda, że w czasie powstawania tego dokumentu nie zadbano o dobrą jego promocję oraz szersze konsultacje społeczne. Kodeks powstał, ale tak naprawdę nie funkcjonował w praktyce, a jedynie znalazł miejsce na czytelnianej półce.

Pomimo braku wystarczających działań promocyjnych, motywacja do powstania tego dokumentu, inspirowana przez ITS, zasługuje na wielkie uznanie. Przed kilkoma laty zupełnie przypadkowo takowy egzemplarz wpadł w moje ręce. Ponieważ w trakcie studiów doktoranckich naukowo interesowałem się problematyką etyki w biznesie, etyki w zarządzaniu i rachunkowości, a przy okazji wykonywałem zawód instruktora nauki jazdy, zainteresowałem się czy w ogóle istnieje kodeks etyczny, który dotyczyłby pracy przeze mnie wykonywanej. I faktycznie, moje poszukiwania i dociekliwość przyniosły oczekiwane rezultaty.

Postanowiłem włączyć się w społeczną promocję kodeksu, publikując na ten temat kilkanaście artykułów w prasie branżowej, internecie, wydawnictwach naukowych, a w konsekwencji publikując go na stronie internetowej swojego OSK. Przy okazji nadmienię, że niestety trudno jest odnaleźć treść kodeksu etycznego na innych stronach OSK w Polsce. Oczywiście nie można tego negować, bo przecież realną misją szkół jazdy jest szkolenie kandydatów na kierowców a nie propagowanie etyki. Nie chcę przez to siebie gloryfikować i nie chcę też być źle odebrany i zrozumiany, ale gdybyśmy wspólnie, solidarnie jako szkoleniowcy i egzaminatorzy, w imię dobrej sprawy, sukcesywnie na stronach instytucji, które reprezentujemy, zamieszczali treść kodeksu etycznego, wówczas jako cała branża moglibyśmy być pozytywniej odbierani w społeczeństwie.

Dodam, że na zamieszczenie kodeksu na swojej stronie zdecydowała się tylko jedna organizacja branżowa reprezentująca OSK oraz tylko jeden WORD w Polsce, a dokładnie Pomorski Ośrodek Ruchu Drogowego w Gdańsku. Odwołując się do powyższego pytania, w moim przekonaniu sprawa pochylenia się nad już istniejącymi normami kodeksu etycznego pozostaje otwarta. Warto o tym rozmawiać, dyskutować, tworzyć mądre rozwiązania. A wracając do normy wprost odnoszącej się do pijanych kierowców osobiście uważam, że należy pomyśleć, aby taki zapis znalazł się w kodeksie. Wynika to chociażby z psychiki ludzkiej, gdzie mając do czynienia z konkretnymi zapisami normatywnymi, zaczynamy inaczej podchodzić do pewnych problemów.

W obliczu czegoś, co jest zapisane w dokumencie i brzmi jak dyrektywa, towarzyszy nam refleksja. Zaczynamy taki zapis analizować, bo skoro ktoś jakieś zachowanie określił jako złe, to na pewno musiał swój osąd oprzeć na logicznych przesłankach. W moim przekonaniu zapisy powstałego przed dekadą kodeksu wymagają społecznej dyskusji, może nawet weryfikacji. Kto personalnie miałby tego dokonać? Osobiście, dla potrzeb zamieszczenia kodeksu na swojej stronie internetowej dokonałem jego weryfikacji stylistycznej.

Ale ja jestem tylko małym, wręcz bardzo małym elementem w układance, która nazywa się system szkolenia kandydatów na kierowców. Są branżowe organizacje reprezentujące środowisko instruktorów, jest ITS, grupy wydawnicze współpracujące z OSK, branżowe portale internetowe, itp. Jest w końcu Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju. Pozornie wygląda na to, że potencjalnych interesariuszy jest bardzo wielu. Jest dużo doświadczonych szkoleniowców, wielu dobrych ekspertów, mądrych głów. Wykorzystajmy ten potencjał, bowiem etyka może być wspólnym mianownikiem, dającym szansę na scalenie naszej branży, eliminację patologii, a w konsekwencji moralną odnowę całego środowiska OSK. 
 
Kiedy właściwie instruktorzy poznają zasady kodeksu etycznego? Czy jest o nim mowa w trakcie szkolenia instruktora nauki jazdy? Czy znajdziemy pytanie dotyczące kodeksu w testach egzaminacyjnych dla przyszłych instruktorów?

Trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Chciałbym wyrazić wielką nadzieję, że może nie każdy, ale spora grupa instruktorów zna zasady kodeksu etycznego. Pragnę jednak podkreślić, że żaden kodeks nie zastąpi prawdziwej woli stosowania się do zasad rzetelności i uczciwości zawodowej. Nie trzeba uczyć się na pamięć kodeksów, żeby być wiarygodnym i autorytatywnym instruktorem - pedagogiem (co tu dużo mówić) wychowującym swoich kursantów. Aby wychowywać, kształcić, uczyć, czyli dawać dobry przykład, trzeba być emocjonalnie dojrzałym.

Może to zabrzmi trywialnie i górnolotnie, ale trzeba umieć rozróżniać dobro od zła, nie ulegać zbyt łatwo niepotrzebnym emocjom, kierować się intuicją w relacjach interpersonalnych, a także rozwagą i zdrowym rozsądkiem. Nikt z nas nie jest doskonały. Wszyscy popełniamy błędy i na nich się uczymy. Jeżeli świadomie chcemy kierować się zasadami etycznymi, oznacza to, że umiemy wyciągać wnioski ze złych zachowań, nawyków i przyzwyczajeń. O tej prawidłowości powinni również pamiętać instruktorzy. Chcę wierzyć, że tego rodzaju wiedza jest przekazywana na kursach dla kandydatów na instruktorów. Doświadczenie i intuicja podpowiadają mi, że w tej kwestii moje myślenie może być nieco naiwne. Duża część zajęć zdominowana jest przez bardzo istotny blok dotyczący przepisów ruchu drogowego.

Niejednokrotnie bywa tak, że na inne (równie ważne tematy) nie wystarcza już godzin dydaktycznych. Przepisy ruchu drogowego to dla instruktora sprawa nadrzędna. Nie ulega to żadnej wątpliwości. Nie stoi jednak nic na przeszkodzie, aby w bloku dotyczącym pedagogiki i psychologii nawiązywać do kwestii etycznych, a w szczególności do dylematów etycznych, które na co dzień towarzyszą pracy instruktorskiej. Kandydat do zawodu instruktora, który nie zostanie podczas szkolenia uwrażliwiony na sprawy etyczne, może w przyszłości popełniać rażące błędy, których konsekwencje mogą być nieodwracalne. Oby oczywiście przykrych wpadek z udziałem instruktorów było jak najmniej.

Chciejmy życzyć tego wszystkim instruktorom, bo przecież wszyscy pracujemy na dobre imię branży jako jedna - dość duża instruktorska rodzina. A jeżeli chodzi o pytania egzaminacyjne, osobiście nie spotkałem się z testami dla kandydatów na instruktorów, w których zawarte byłyby pytania dotyczące zagadnień etycznych. A może po prostu niedokładnie przeglądałem zasoby internetowe. Również zakładam taką ewentualność, bo przecież człowiek to istota mylna.
 
Czy Pana zdaniem pijany instruktor nauki jazdy, który wsiada do samochodu i przekręca kluczyk w stacyjce, albo nawet wsiada na rower, powinien nadal wykonywać ten zawód? Czy po odbyciu stosownej kary nie powinien obligatoryjnie przejść po raz kolejny szkolenia i egzamin dla instruktora?

Nie ulega wątpliwości, że takie zachowanie jest patologiczne. Żyjemy w specyficznych czasach, w których z jednej strony lansuje się model picia alkoholu niemalże przy każdej okazji, okoliczności, z drugiej potępia się zło przez niego wyrządzone. Przykład – pijani kierowcy. Alkohol to potężny biznes, a jego promowanie jest zręczną manipulacją wykorzystującą ludzką słabość. W mojej opinii jest to błędne koło.

Nie chcę kreować się na moralny autorytet i nie chcę za taki uchodzić. Nie jestem kimś wyjątkowym, aby wyrokować w sprawie zachowania, które równie dobrze mogłoby przecież i mnie się przydarzyć. Są rożne życiowe sytuacje, różne okoliczności, czasami tragedie, które sprawiają, że zachowujemy się nieracjonalnie. Możemy doskonale rozumieć to, że alkohol i samochód to relacja negatywna. Ale niekiedy w obliczu stresu czy życiowego dramatu sięgamy po kieliszek, następnie wsiadamy za kierownicę, nawet dla przekory, dla złamania zasad, bo po prostu (mówiąc po ludzku) nie chce nam się żyć. Jeżeli chodzi o takie okoliczności, nie chcę się wypowiadać. To są bardzo przykre i bolesne sprawy.

Na pewno byłbym bardzo zdziwiony, że ktoś ma czelność i odwagę udawać, że nie czuje alkoholu od kursanta. Takie zachowanie to nie tylko ignorancja instruktora, ale również kpina z innych użytkowników drogi.
- dr inż. Paweł Żuraw

Nie mogę jednak zrozumieć sytuacji, kiedy świadomie, dla dobrej zabawy osoba sięga po alkohol, a następnie za kilka godzin wsiada za kierownicę. Takie zachowanie oznacza skrajną nieodpowiedzialność i głupotę. Życie jest życiem i nic co ludzkie nie powinno być nam obce. Alkohol jest przecież dla ludzi ... mądrych ludzi. Alkohol wypijany z umiarem może być towarzyszem bardzo dobrej, kulturalnej zabawy. Wszyscy wiemy, ile zła wynika z jego nadużywania czy przedawkowania. Wykonując zawód instruktora musimy być wyczuleni na to, że nawet mała ilość alkoholu może być dla nas bardzo zgubna. Jeżeli już zdarzy się taka okoliczność, że podczas jakiegoś spotkania alkohol będzie nam towarzyszył, nie należy planować następnego dnia jazd, a jeżeli już musimy, to przykładowo po południu, pod wieczór, oczywiście po uprzednim zbadaniu się alkomatem. Czerwonym światłem powinny być również wypijane (sączone) wieczorem piwka “po pracy”.

Ktoś powie, że to niby nic takiego. Może i tak, nie czepiajmy się. Ale czy nie jest to sygnał, że rytualnie piwkując, nie radzę sobie ze stresem? Czy muszę się znieczulać alkoholem? Są przecież inne metody odreagowania, jak np. aktywność fizyczna, ruch, który w naszym zawodzie jest wręcz konieczny. Pijany lub podpity instruktor, który chce prowadzić pojazd to przykład skrajnie negatywny. Taki człowiek sam powinien rozstrzygnąć w swoim sumieniu czy powinien wykonywać ten zawód. A jeżeli nie jest uwrażliwiony pod względem moralnym na tyle, że nie potrafi zadać sobie tego pytania, to i tak życie, wcześniej czy później zweryfikuje jego zachowanie. Oby nie było za późno. Odebranie uprawnień do prowadzenia pojazdu i szkolenia już jest dotkliwą karą. A przejście obligatoryjnego szkolenia i egzaminu mogłoby uwrażliwić takiego instruktora na wszelkie pokusy związane z jeżdżeniem pod wpływem alkoholu.

A może dożywotnio nie powinien już wykonywać tego zawodu?

Uważam, że każdemu zawsze należy dać szansę na zrehabilitowanie się. Nie można ludzi definitywnie potępiać. Ja bynajmniej tak nie potrafię. Zawsze staram się podchodzić do człowieka ze współczuciem i wyrozumiałością. Owszem, karać trzeba, ponieważ każda kara zawiera w sobie element pouczający. Zło trzeba nazwać po imieniu. Konsekwencje zła trzeba zawsze ponieść. Zauważmy jak bardzo łatwo jest komuś nie wybaczyć i całkowicie go wykluczyć, skreślić z życia osobistego i zawodowego. To chyba takie najprostsze rozwiązanie. Uczmy ludzi pokory wobec zła jakie popełnili. Niech zrozumieją i nauczą się do końca życia, że podobnego czynu nigdy już nie powinni zrobić.

Eliminowanie kogoś, definitywne skreślanie go ze społeczności może przynieść odwrotne skutki do zamierzonych. Taki człowiek może jeszcze bardziej pogrążyć się w patologii. Pamiętajmy, że kara sama w sobie, jak również dożywotni zakaz wykonywania zawodu, nie uzdrowią całej sytuacji. O skutkach jazdy pod wpływem alkoholu powiedziano i napisano już wiele. Ciągle prowadzone są rożnego rodzaju kampanie społeczne. A może jest to jeszcze zbyt mało? Może to nie tędy droga? Na pewno na ten temat trzeba dużo rozmawiać, dużo edukować, promować trzeźwy styl życia. Pracy jest mnóstwo, nie na miesiące, ale na lata.

Alkohol w naszej kulturze pozostaje wciąż czymś, co trzeba pić do dna. Bez problemu można go kupić na stacjach benzynowych, niemalże na każdej ulicy znajdziemy sklepik z alkoholem. Nie potrafimy już chyba cieszyć się na trzeźwo. Wciąż potrzebujemy procentowego paliwa. Jeżdżąc swoją nauką jazdy z przykrością widzę wielu młodych ludzi, ale również tych starszych ze współczesnym gadżetem w ręku jakim jest puszka piwa. Przykre to widoki, dla mnie bardzo bolesne. Nie dziwmy się, że wszyscy wzrastając w takiej oto kulturze, zaczynamy uważać to za obowiązującą normę. Bo przecież po ciężkim tygodniu pracy, po tylu stresach trzeba porządnie odreagować. I tak od soboty do soboty. 
 
I kwestia instruktorów dopuszczających pijanych kursantów do jazdy w ruchu drogowym. Znamy takie przypadki. Instruktorzy mówią, że nie poczuli alkoholu u kandydata na kierowcę. A nie mają narzędzia, aby sprawdzić stan trzeźwości. Dlaczego nie mają tego narzędzia? Dlaczego jako wykonujący ten zawód nie apelujecie o uzupełnienie ustawy o przepis umożliwiający posługiwanie się ośrodków szkolenia kierowców alkomatami?

Zauważmy, że akurat ta kwestia nie jest zjawiskiem nagminnym. Owszem, takie przypadki się zdarzają i jako instruktorzy musimy być na nie wyczuleni. Osobiście nie miałem w swojej karierze instruktorskiej takiej sytuacji i nawet trudno mi powiedzieć jak bym na nią zareagował. Na pewno byłbym bardzo zdziwiony, że ktoś ma czelność, odwagę zachować się w taki sposób. Takie zachowanie to nie tylko ignorancja instruktora, ale również kpina z innych użytkowników drogi. W naszej pracy musimy się liczyć z rożnymi zaskakującymi zdarzeniami. Nie możemy jednak popadać w skrajności. Nie można na każdego patrzeć podejrzliwie. Nie można rozpoczynać jazdy od dmuchania w alkomat, bo przecież mogłoby to być dla kursantów obraźliwie. Sytuacja kuriozalna, niemiła i moim zdaniem nie na miejscu.

Z drugiej strony, nigdy nie zaszkodzi w schowku swojego samochodu mieć podręczny alkomat, który przecież można kupić w przystępnej cenie. Patrząc realnie, doświadczony instruktor niekoniecznie potrzebuje alkomat, żeby ocenić stan podejrzanego delikwenta. Siedzimy przecież od siebie w bardzo bliskiej odległości, więc nie trzeba mieć nawet wytrawnego nosa, żeby nie wyczuć woni alkoholu. Jeżeli rzeczywiście na jazdę przyszedłby kursant, którego stan wskazywałby na spożycie alkoholu, wtedy takiego klienta należałoby wziąć na rozmowę dyscyplinującą, zrobić mu przysłowiowe pranie mózgu i przede wszystkim wystraszyć go ewentualnymi konsekwencjami. Niekiedy tym niby dorosłym, ale czasami infantylnym młodym ludziom trzeba dużo tłumaczyć.

fot. zbiory Pawła Żurawia

Może do rozsądku wystarczająco nie przemówili rodzice, może nie pomogły tłumaczenia nauczycieli? A może właśnie to zadanie spadnie na mnie, instruktora? Ale taki przypadek niekoniecznie musi dotyczyć wyłącznie młodych. Starszym też może się zdarzyć. Jak już wcześniej powiedziałem, ludziom trzeba pewne zjawiska odważnie tłumaczyć, nawet bardzo dużo tłumaczyć. Należy spokojnie i cierpliwie wyjaśniać rzeczy, które wbrew pozorom są oczywiste. Dobry, motywujący i wiarygodny przekaz jest najlepszym działaniem prewencyjnym. Ostatnio jedna kursantka (nauczycielka) podzieliła się ze mną cenną refleksją. Powiedziała, że ludzi, zwłaszcza tych młodych, nie wystarczy tylko chować, ale trzeba umieć ich wychować. My, instruktorzy wiemy co oznacza to słowo. Jest to ciężka, czasami bardzo ciężka praca, ale dająca niesamowicie wielką satysfakcje. Życzę wszystkim instruktorom, aby tej satysfakcji doświadczali w swojej codziennej pracy.

Dziękujemy za rozmowę. Jolanta Michasiewicz


dr inż. Paweł Żuraw (na zdj.)

- właściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców “Żuraw” w Świdnicy. Czynny instruktor nauki jazdy od 1998 r. Posiada uprawnienia instruktorskie kat. A, B, C, D, kwalifikacje instruktora techniki jazdy kat. B, C oraz uprawnienia egzaminatora kat. B. Pracownik naukowo - dydaktyczny Społecznej Akademii Nauk w Łodzi - Wydziału Zamiejscowego w Świdnicy. Członek Komisji Etyki przy Zarządzie Głównym Stowarzyszenia Księgowych w Polsce. Autor ponad 120 artykułów naukowych, popularno - naukowych, a także felietonów dotyczących problematyki etyki w zarządzaniu organizacjami, etyki w rachunkowości, jak również poruszających zagadnienia związane z bezpieczeństwem oraz systemem szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców.

Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji związanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania treści wyświetlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk oglądalności czy efektywności publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwość skonfigurowania ustawień cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwość wyłączenia cookies za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej.