Organizacje skupiające szkoleniowców od dawna wnioskowały o zmiany w zasadach przeprowadzania egzaminów na prawo jazdy. Dotychczasowy system jest niedopracowany i zły. Zarówno w części teoretycznej jak i praktycznej.
Nie możemy się zgodzić na to, by pytania egzaminacyjne opracowywano pospiesznie i bez należytej staranności. Dla przygotowania ich powinien być powołany zespół ekspertów z udziałem przedstawicieli policji, ministerstwa transportu, środowiska egzaminatorów i szkoleniowców. Dobrym pomysłem byłaby również konsultacja społeczna na ten temat.
Pojawiają się informacje, że baz pytań może być kilka, że będą one opracowywane przez różne zespoły i używane w różnych rejonach Polski. Nie jest nadużyciem wobec tego przypuszczenie, że w takim przypadku może ruszyć giełda informacji o „najłatwiejszych ośrodkach” a co za tym idzie – migracja zdających.
Kolejną kwestią jest jawność pytań egzaminacyjnych. Jest to istotne ze względu na konieczność przeprowadzania egzaminów wewnętrznych w ośrodkach szkolenia, które mają być odzwierciedleniem egzaminów państwowych. Z przykrością trzeba stwierdzić, że jeżeli pytania egzaminacyjne będą utajnione, należy spodziewać się nielegalnego ich obiegu. Jeżeli zdarzają się tzw. wycieki utajnionych dokumentów z sejmu i rządu, przecieki z pytań maturalnych i uczelnianych, istnieje duże prawdopodobieństwo przedostania się pytań egzaminacyjnych na prawo jazdy w ręce niepowołane.
Jeśli chodzi o formę pytań zaproponowaną przez ministerstwo - jest ona do przyjęcia. Ale należałoby jeszcze dokładniej ją sprawdzić.
Egzamin praktyczny na prawo jazdy wymaga wielu zmian. System oceny zadań do wykonania w trakcie egzaminu praktycznego, dający egzaminatorowi prawo do przerwania egzaminu nawet za błędy nie mające bezpośredniego wpływu na bezpieczeństwo jazdy, jest w dużym stopniu stresogenny. Egzamin tedy staje się egzaminem nie z umiejętności kierowania pojazdem ale z walki ze stresem.
Środowisko egzaminatorów podkreśla, że szkolenie praktyczne jest prowadzone tylko pod kątem przygotowania do egzaminów, że odbywa się w rejonach WORD-ów. Pamiętajmy, że każdy teren ma swoją specyfikę. Egzaminatorzy dokładnie znają strefę wokół ośrodków egzaminacyjnych (nowoprzyjęci objeżdżają ją z kolegami z dłuższym stażem). Wiedzą, gdzie występują trudniejsze miejsca (np. zatarte, słabo widoczne linie i znaki poziome) i wykorzystują je podczas egzaminów. Nawet doświadczony kierowca, będąc po raz pierwszy na nowej drodze, ma czasami problemy choćby z powodu zmiany organizacja ruchu, a co dopiero osoba zdająca w stresie egzamin. Zachowanie się egzaminatorów w trakcie egzaminu zazwyczaj nie sprzyja zmniejszeniu tego stresu. Można oczywiście, jak dotychczas, uważać ten problem za temat tabu. Ale może jednak warto to zmienić?
Obowiązujące przepisy są dla ośrodków szkolenia kierowców i instruktorów w wielu miejscach niekorzystne, żeby nie powiedzieć - stawiające ich na dużo niższym poziomie niż egzaminatorów. Może nawet idą w kierunku pogłębiającym tę różnicę?
Kolejnym problemem są samochody egzaminacyjne. W tej kwestii są opinie rozbieżne. Czy egzaminy powinny być przeprowadzane na samochodach WORD-u, czy na pojazdach ośrodka szkolenia? Propozycji jest kilka. Każda ma swoje uzasadnienie. Może spróbować by połączyć te warianty razem?
Jak wygląda praktyka?
Zapisy osób na egzaminy grupowe przez ośrodek szkolenia kierowców. Opłatę za całą grupę wnosi i zapisu dokonuje przedstawiciel ośrodka, egzamin przeprowadza jeden egzaminator (taka metoda była stosowana do 1991 roku, z tym, że egzamin odbywał się w ośrodku). W egzaminie uczestniczy instruktor lub kierownik ośrodka.
Zapisy na egzaminy indywidualne. Podstawiany jest pojazd WORD-u, obsługują go egzaminatorzy - każdą osobę indywidualnie. Opłatę do kasy WORD-u wnosi zainteresowany.
20 lat temu, gdy egzaminy odbywały się w ośrodkach szkolenia kierowców, kierownik tegoż ośrodka wcześniej składał listę osób przystępujących do egzaminu w Urzędzie Wojewódzkim, skąd był delegowany egzaminator. Było to wykonalne. Dlaczego teraz miałoby się to nie sprawdzić? W ten sposób wyeliminowane zostałoby zjawisko konieczności zakupu przez ośrodki nauki jazdy pojazdów identycznej marki jakie są używane w WORD-ach. Zaoszczędzone fundusze ośrodków na ciągłych zmianach pojazdów można by przeznaczyć na modernizację wyposażenia ośrodków nauki jazdy.
Problemem spędzającym sen z powiek członków organizacji szkoleniowych jest kryzys gospodarczy w Polsce.Zmniejszająca się liczba miejsc pracy i zwiększające się zubożenie społeczeństwa. Ludzie w poszukiwaniu pracy próbują znaleźć ją także w zawodzie instruktora nauki jazdy. Zwiększa się ilość ośrodków szkolenia kierowców zatrudniających i prowadzonych przez osoby niekoniecznie spełniające się w tej profesji.
Wymuszona oszczędność społeczeństwa przekłada się na poszukiwanie i wybieranie szkół nauki jazdy oferujących najtańsze i najszybsze szkolenie. Na drugim planie stawiana jest jakość. A koszty utrzymania ośrodka wciąż rosną. Aby przyciągnąć klienta, właściciele ośrodków oferują niekiedy stawki za szkolenie poniżej kosztów, mając nadzieję na poprawę sytuacji. Te wszystkie elementy w zderzeniu się tworzą obecny stan rzeczy.
Propozycja rozwinięcia sprawozdawczości ośrodków szkolenia kierowców w kwestii nadzoru przez starostwa jest różnie interpretowana przez nie i rozbudowywana ponad miarę. Ośrodki Szkolenia Kierowców zamiast szkolić, byłyby zmuszone do codziennej sprawozdawczości, często nierealnej, przynoszącej przestoje i straty finansowe ośrodków.
Jako uzasadnienie ministerstwo podaje konieczność zwiększenia nadzoru nad ośrodkami szkolenia kierowców, ponieważ prowadzone przez nie szkolenie jest na bardzo niskim poziomie a często w ogóle jest fikcją. Ministerstwo nie zgadza się na wprowadzenie cen regulowanych, minimalnych, tak jak jest to w przypadku egzaminów państwowych, czy też badań dokonywanych przez stacje diagnostyczne. Dzielenie ośrodków na super i zwykłe doprowadzi do podziałów i waśni w tym środowisku. Super ośrodki będą zarabiać na słabszych. Doprowadzać będą do bankructwa małe szkoły jazdy szkolące na niższe kategorie. Czy według przedstawicieli ministerstwa duży moloch na pewno daje większe gwarancje uczciwszego szkolenia?
I jeszcze jedna kwestia. Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego. Stworzono je do przeprowadzania egzaminów państwowych i propagowania bezpieczeństwa na drodze. Finansowane miały być z dochodów z opłat egzaminacyjnych. Obecnie coraz mocniej wchodzą jednak w szkolenie, tym samym odbierając klientów ośrodkom szkolenia kierowców. Wielu potencjalnych kursantów sądzi, że uczestnicząc w kursie organizowanym przez WORD łatwiej będzie im zdać egzamin państwowy. Mylą się?
Czy na pewno jest to właściwy argument i kierunek? Czy poprawi się jakość szkolenia, gdy zawód instruktora nauki jazdy zostanie uwolniony? Czas pokaże.
Jan Szumiał