Mimo policyjnej akcji i zaostrzonych niedawno przepisów, w miniony, długi weekend na drogach zginłęo 49 osób. To więcej niż rok wcześniej, jak tłumaczą to funkcjonariusze?
Jak co roku nad bezpieczeństwem uczestników ruchu czuwało kilkanaście tysięcy policjantów. Od środy do niedzieli doszło do 481 wypadków, w których zginęło 49 osób, a 588 zostało rannych. Funkcjonariusze zatrzymali 2211 kierujących po alkoholu.
Przemierzając polskie drogi podczas ostatnich dni dało się zauważyć więcej patroli, nie tylko na wylotówkach, ale także na trasach. Drogami poruszało się także więcej niż na codzień nieoznakowanych samochodów wyposażonych w wideorejestratory. Funkcjonariusze standardowo sprawdzali, czy kierujący poruszają się zgodnie z przepisami i dozwoloną prędkością.
Kontroli poddano też stan trzeźwości kierujących. Policjanci przeprowadzili ok. 400000 badań na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Sprawdzano też stan techniczny pojazdów oraz czy wszyscy podróżujący mieli zapięte pasy i czy prawidłowo przewożone są dzieci.
Rosnąca ilość pojazdów na polskich drogach i upały w połączeniu z chwilowymi załamaniami pogody - o tym przypominają funkcjonariusze porównując weekendowe statystyki z ubiegłorocznymi. W tym roku 50 osób więcej zostało rannych i zginęło o 2 osoby więcej. Taki wzrost Policja uznaje za nieznaczny. Najczęstszą przyczyną drogowych tragedii była - jak zwykle - nadmierna prędkość. Na kolejnych, niechlubnych miejscach uplasowały się nieprawidłowe manewry wyprzedzania, wymuszenia pierwszeństwa i alkohol.
Naprawdę nieznacznie wzrosła liczba osób, które zdecydowały się wsiąść za kierownicę po spożyciu alkoholu. W tym roku zatrzymano 13 więcej takich kierujących, co mimo wszystko dziwi, jeśli pomyśleć o zaostrzonych już ponad rok temu karach dla jadących "na podwójnym gazie". Możliwe jednak, że spory udział w tym wzroście może mieć wzrost efektywności pracy funkcjonariuszy.