Ministerstwo Infrastruktury przyznało w piśmie skierowanym do Związku Powiatów Polskich, że kierowca, który nie pokaże policjantowi prawa jazdy podczas kontroli, nie straci tego dokumentu. Prawna luka zniknie dopiero w przyszłym roku.
Dokument jest odpowiedzią na prośbę ZPP o interpretację przepisów dotyczących odbierania praw jazdy piratom. Związek zapytał o podstawę prawną, na mocy której starosta ma wydać decyzję o cofnięciu/zawieszeniu uprawnień do kierowania osobie, która w obszarze zabudowanym przekroczyła prędkość o więcej niż 50 km/h. Po naradzie resortowych prawników ustalono, że taka podstawa nie istnieje. Otrzymanie pisma z resortu potwierdził w rozmowie z L-instruktorem Grzegorz Kubalski, wicedyrektor biura Związku Powiatów Polskich.
Ministerstwo przyznało, że aby starosta mógł zgodnie z prawem wydać administracyjną decyzję o czasowym zatrzymaniu prawa jazdy, musi być ono fizycznie odebrane kierowcy przez policjanta. Co więcej, starosta nie ma prawa żądać od kierowcy zwrotu "prawka".
Z nieoficjalnych rozmów z wysokimi funkcjonariuszami Komendy Głównej Policji wynika, że resort od dawna wiedział o bublu. Ministerstwo miało być informowane o tej prawnej luce, jeszcze za poprzedniego rządu. Mimo to, nie było stosownej reakcji.
Zaostrzone przepisy dotyczące zabierania praw jazdy piratom drogowym obowiązują od maja 2015 r. O próbach ich obchodzenia pisaliśmy na łamach L-instruktora jeszcze w ubiegłym roku. We wrześniowym artykule na ten temat (czytaj tutaj) pisaliśmy o kwitnących w sieci inicjatywach namawiających kierowców do oszukiwania policjantów. "Lepiej jest powiedzieć, że nie ma się przy sobie prawa jazdy, wtedy nic nam nie grozi. Oczywiście poza mandatem za prędkość powiększonym o kwotę 50 zł" - mówił wtedy w rozmowie z L-instruktorem, pragnący zachować anonimowość taksówkarz z okolic Warszawy.
Przeciwny takim przepisom był nawet Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar mówił wtedy, że o odbieraniu tak istotnych uprawnień, jak prawo do kierowania pojazdami powinien decydować sąd. Na poparcie swojej tezy przywołał przykład kierowców zawodowych, dla których odebranie prawa jazdy jest równoznaczne z utratą możliwości zarabiania na życie. Co więcej, ewentualna zmiana przepisów w tym zakresie spowodowałaby nierówne traktowanie obywateli. Dlatego jedynym wyjściem, biorąc pod uwagę opinię RPO, byłoby całkowite zniesienie przepisu, który pozwala funkcjonariuszom odbierać prawo jazdy. Przeciwnicy tego rozwiązania zwracają także uwagę na fakt, że takie uprawnienie w rękach policjantów, uniemożliwia sprawcy odwołanie się. Cała sprawa "załatwiana" jest na miejscu, podczas kontroli. Nie ma również możliwości zakwestionowania wyniku pomiaru radarem.
Prowadzenie pojazdu bez wymaganych dokumentów jest wykroczeniem zagrożonym karą grzywny do 250 zł albo karą nagany. Przepisy określają stawkę grzywny na kwotę 50 zł za brak każdego z wymaganych dokumentów, jednak łącznie nie więcej niż 250 zł. Kierującemu nie nalicza się żadnych punktów karnych za nieposiadanie podczas kontroli blankietu prawa jazdy.
Mandat 500 zł za przekroczenie prędkości jest natomiast nieuchronny. 10 punktów karnych i tak trafi na konto kierującego. Poza grzywną za nieposiadanie dokumentu i za przekroczenie prędkości, policja ma prawo także zarządzić odholowanie pojazdu na koszt właściciela, jeśli kierujący nie ma przy sobie prawa jazdy i nie ma innej trzeźwej osoby mogącej kontynuować jazdę.