Do pierwszego, tragicznego wypadku z udziałem samochodu autonomicznego doszło w amerykańskim stanie Arizona. Skomputeryzowany SUV zabił 49-latkę. Człowiek, który miał nadzorować jazdę zza kierownicy, nie zdążył zareagować.
Pojazd, który brał udział w wypadku (Volvo XC90) to jeden z kilku samochodów, odbywają pierwsze "samodzielne" jazdy. Testuje je w Stanach i Kanadzie międzynarodowa korporacja Uber. W chwili wypadku samochód był w trybie jazdy autonomicznej. Oznacza to, że za kierownicą pojazdu siedział pracownik firmy, tego wymagają przepisy. Jego rolą było zareagować w chwili pojawienia się zagrożenia. Niestety, mężczyzna nie zdążył nic zrobić.
49-letnia kobieta została śmiertelnie potrącona. Przeprowadzała rower przez jezdnię. W miejscu, gdzie doszło do tragedii obowiązuje ograniczenie prędkości do 35 mil/godz (~56,3km/h). Według wstępnych, policyjnych ustaleń, w chwili zderzenia pojazd jechał 40 mil/godz (64,4km/h). Nie stwierdzono wyraźnych śladów hamowania. Władze Ubera zdecydowały o natychmiastowym zawieszeniu wszystkich testów. Jak informuje telewizja CNN - korporacja współpracuje z lokalnymi władzami w czynnościach mających ustalić dokładne przyczyny i przebieg zdarzenia. Śledztwo wszczęła też amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB).
To nie pierwszy wypadek z udziałem takiego samochodu, będącego własnością Ubera. W ubiegłym roku testy zostały zawieszone po tym, jak jeden z pojazdów wylądował na boku - również w Arizonie. To nie przypadek, że akurat tam. Władze tego amerykańskiego stanu są bardzo przychylne przeprowadzaniu testów autonomicznych pojazdów w ruchu drogowym. Niedawno sam gubernator - Doug Ducey - zapowiedział że wkrótce na drogi Arizony będą mogły wyjechać pojazdy jeżdżące całkowicie bez nadzoru człowieka.