O tym jak rozbił radiowóz, jak jeździł Syrenką po polnych drogach, dlaczego oblał za pierwszym razem egzamin na prawo jazdy i w czym upatruje szansy na poprawę stanu BRD w Polsce mówi Wojciech Pasieczny
PYTANIE 1
Pierwsza samodzielna jazda samochodem...? Jakim? Kiedy? Gdzie?
To był początek lat siedemdziesiątych, może połowa, około 75-76 roku. To była Syrena 105, świeżo nabyta, jeździłem po polnych drogach, za zgodą rodziców. Pamiętam, że był problem z umieszczoną koło kierownicy dźwignią zmiany biegów. Tata woził w aucie pięciokilowy młot i kawał pręta, którym w razie problemów uderzał kilka razy w określone miejsce jak pojawiały się trudności ze zmianą przełożeń.
PYTANIE 2
Wspomnienia z nauki jazdy. Jakim pojazdem, po jakich drogach, z jakimi trudnościami/problemami?
Pamiętam, to był rok 1981. Nauka jazdy trwała krótko, ja się uczyłem eksternistycznie, wtedy wystarczyło tylko zaliczyć 5 godzin jazdy. Zdałem za drugim razem. Pierwszy egzamin oblałem na placu, bo zepsułem "kopertę", czyli parkowanie równoległe. Ale to tylko dlatego że po prostu wcześniej nie ćwiczyłem (śmiech).
PYTANIE 3
Pierwszy mandat. Za co? Jak wysoki?
Nieprawidłowe wyprzedzanie, które poskutkowało kolizją. To była ulica Modlińska w Warszawie, trzy pasy ruchu w jedną stronę, jechałem podrasowanym "maluchem". Jadąc lewym pasem, chciałem przeskoczyć na prawy, a środkowym jechał wtedy autobus. Niewiele myśląc wykonałem dość gwałtowny manewr, dzięki któremu miałem wyprzedzić ten autobus, ale w chwili gdy wyjechałem zza niego zorientowałem się, że na prawym pasie stoi radiowóz, milicjanci akurat kogoś kontrolowali i uderzyłem w nich, a jeszcze wtedy nie byłem funkcjonariuszem. Na szczęście siła uderzenia nie była zbyt duża bo zacząłem już hamować, ale kolizja była dość poważna.
PYTANIE 4
Co może pomóc w poprawie stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym w Polsce?
Nie ma uniwersalnej recepty. Według mnie najistotniejsze jest natomiast szkolenie, a ściślej - rozpoczęcie go na jak najwcześniejszym etapie, od przedszkola. Wychowanie komunikacyjne, zaszczepianie świadomości zagrożeń i świadomości rzeczywistych kosztów, jakie niosą ze sobą wypadki to według mnie podstawa. Wszyscy powinni być świadomi tego jakim obciążeniem dla społeczeństwa, dla rodzin, firm, instytucji są skutki wypadków, jeśli w wypadku ginie ktoś z najbliższego otoczenia. Im wcześniej zaczniemy dostarczać tej wiedzy, tym lepiej.
PYTANIE 5
Jakie powinno być pierwsze działanie, które powinno zostać podjęte?
Powtórzę: wychowanie komunikacyjne jest najważniejsze. Ministerstwo Edukacji zrezygnowało z uczestnictwa w Młodzieżowym Turnieju Motoryzacyjnego organizowanego przez Polski Związek Motorowy, Policję, WORDy... dlaczego? Dlaczego resort odpowiedzialny za naukę, za wiedzę ludzi, także - jeśli nie zwłaszcza - tych młodych wycofuje się z uczestnictwa w takim przedsięwzięciu?
PYTANIE 6
Czy mamy kiedykolwiek szansę stać się “Szwecją na drodze” i kiedy to może nastąpić?
Szwecją nigdy się nie staniemy, nie mamy choćby takiej infrastruktury. Zupełnie inna jest także ludzka mentalność. Inne postawy są promowane, inne piętnowane. W Polsce ktoś, kto powiadamia policję o niewłaściwym zachowaniu innego kierującego jest traktowany jak donosiciel. W krajach, gdzie ginie mniej ludzi taka postawa świadczy niemalże o bohaterstwie. Przed nami jeszcze długa droga, w stu wypadkach w naszym kraju ginie statystycznie 9 osób. To jeden z najgorszych wskaźników w Europie. Niejeden wypadek przy prędkości niższej choćby o 10 km/h naprawdę mógłby okazać się zupełnie inny w skutkach...
Wojciech Pasieczny
ekspert z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego, biegły sądowy ds. rekonstrukcji wypadków drogowych; wiceprezes Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym; wykładowca przedmiotu “Wypadki drogowe” na Podyplomowych Studiach Psychologia Transportu na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego; b. radca, mł. inspektor w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji, inicjator wielu akcji na rzecz poprawy BRD, podróżnik, żeglarz.