Całe już strony tekstu zapisano na temat systemu szkolenia kandydatów na kierowców. Nie próbuję więc odkrywać Ameryki. Trudno odebrać dobre intencje twórcom obecnie obowiązującego prawa w tym zakresie jak i też trudno jest się nie zgodzić z głosami krytyki. Ogólnie nie jest dobrze. Nie jest dobrze z punktu widzenia Ośrodków stawiających sobie za cel jakość i rzetelność wykonywanej pracy edukacyjnej.
Średnia zdawalność w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego na terenie Polski, z nielicznymi wyjątkami, nie przekracza 40 %. A tymczasem zdawalność egzaminów wewnętrznych w OSK wynosi 100 %. Niestety jest również tak, że osoba egzaminowana z naprawdę dużą dozą szczęścia w ramach egzaminu praktycznego włączyła się do ruchu, lecz pierwszy samodzielny kilometr był już ponad jej siły. Choć z reguły jej/jego kariera w samodzielności za kierownica kończy się na tzw. „łuku”. Dlaczego tak się dzieje?! Teoria powszechna głosi, że to wszystko przez tych „złośliwych egzaminatorów”. Specjalnie oblewają, aby zarobić. Niestety większość idących na egzamin kandydatów tak właśnie myśli. Bo tak słyszeli. Tak mówili inni. Ale niestety takie też głosy wychodzą z naszego środowiska instruktorskiego. Inna sprawa, że w przeszłości wielu egzaminatorów walnie się swoją postawą do tego przyczyniło.
A zatem co zrobić, aby proces szkolenia i egzaminowania oddawał rzeczywistość? Co zrobić, aby zrównać szanse Ośrodków szkolących z misją – niezależnie od ich wielkości i statusu z tymi oględnie mówiąc wznosząc się jednocześnie na wyżyny dyplomacji – szybkimi, bezproblemowymi i jakże by inaczej tanimi. Co zrobić, aby zdawalność egzaminu wewnętrznego i państwowego korelowała na poziomach zbliżonych? Co zrobić, aby w naszej szkoleniowej rzeczywistości zapanowała normalność?
Rozwiązanie jak sądzę jest proste. Wprowadzić ustawowy obowiązek rejestracji audio-wizualnej przebiegu egzaminu wewnętrznego w OSK. Najlepiej aby egzamin taki przeprowadzał inny instruktor niż prowadzący z wyjątkiem jedno osobowych OSK. Na podobnych zasadach jak jest to realizowane w WORD-ach. Przecież w dzisiejszych czasach to nie problem. Zapis jego przebiegu wraz z arkuszem powinien być zarchiwizowany w OSK. Co to da? Skończy się wreszcie fikcja. Na tyle długo już szkolę, że wiem jak się to odbywa. Przecież znaczna część kandydatów na kierowców nie wie nawet, że POZYTYWNIE i bezbłędnie taki egzamin zdała. Przy obecnie obowiązującym prawie wprowadzenie zmian poprzez podniesienie jakości spotyka się z bardzo silnym oporem „materii” i to zarówno tej instruktorskiej jak i szkolonych. Wiem, gdyż podjęliśmy takie próby. Działając w warunkach swobody działalności gospodarczej niestety trzeba brać to pod uwagę. Trudno jest konkurować jakością z powszechną byle jakością i „taniością”. Jak sadzę nieprawidłowości te dość szybko dałoby się wyeliminować poprzez właśnie obowiązek zapisu przebiegu egzaminu wewnętrznego.
Tego typu rozwiązanie wymusi automatycznie podniesienie jakości szkolenia. Instruktorzy zmuszeni będą do właściwego i rzetelnego warsztatu zawodowego. Da to wszystkim równe szanse. Wyeliminuje z naszego środowiska „wysiadywaczy prawego fotela” czy też „telefonicznych gadaczy”. Podniesie prestiż i pozycję społeczną instruktora nauki jazdy. Jakże ważnego elementu edukacyjnego. Nasze zaangażowanie i postawa zawodowa wpływa na bezpieczeństwo na drogach. To na Naszym przykładzie młodzi ludzie powinni nabierać właściwych postaw, często odmiennych od postaw środowiska z którego się wywodzą. Mamy naprawdę duży wpływ na życie młodych pokoleń. Nie bójmy się zmian, które nam wszystkim mogą tylko pomóc.
Problematykę tą poruszałem już na łamach prasy tematycznej we wrześniu 2015 – bez odzewu. Nie poddaję się, gdyż zależy mi na tym aby było po prostu normalnie. Niewiele trzeba. Jedno rozporządzenie.
Instruktor nauki jazdy to zawód wymagający swego rodzaju powołania. Ale trudno o powołanie po dwunastu godzinach codziennej pracy. A zatem pieniądze. No cóż, są niezbędne i stanowią poważne źródło motywujące dla przedsiębiorców i instruktorów. Jestem zwolennikiem ustawowego wprowadzenia stawki za jednostkę szkoleniową. Iluzoryczne 30 godzin to uśrednienie odbiegające od rzeczywistości. Większości szkolonych potrzeba tych godzin więcej, ale jak im w tej chwili wytłumaczyć że tak trzeba, skoro kolega w innym Ośrodku nie dość, że ma tańszy kurs to jeszcze nikt mu nie robi problemu?
Tak to teraz funkcjonuje. Wierzę w to, że twórcom obecnie obowiązującego prawa wcale nie o to chodziło. Świadczą o tym liczne nowelizacje. Ale niestety nadal nie jest tak jak by tego chcieli. Być może Ustawodawca liczy na rosnącą świadomość społeczną w tej dziedzinie? Nie chcę powiedzieć, że jest to towar deficytowy, ale niestety jest to proces długotrwały, uwarunkowany różnymi składowymi życia społecznego. A pojazdy jeżdżą i niestety giną ludzie. Możemy to zmienić. Wystarczy tylko przeprowadzać egzaminy wewnętrzne i rejestrować ich przebieg. Oczywiście samo gromadzenie zapisów nie do końca spełni oczekiwania. A więc nadzór, który w tej chwili w sposób merytoryczny właściwie nie istnieje. Nie ma żadnych ustawowych wymogów dla osób sprawujących administracyjny nadzór nad OSK. Nie jest dla mnie ważne kto go sprawuje. Ważne, aby ten nadzór był skuteczny i merytoryczny, a więc sprawowany przez osoby które się faktycznie na tym znają, a nie tylko przeczytały wymagane przepisy. Wystarczy jedna, czy dwie osoby w województwie i widmo nieoczekiwanej kontroli, a powinno zadziałać. To nie tak, że chcę tworzyć kolejną biurokrację. To nie są jakieś wielkie ilości etatów. Problematyka jest ważna i wymaga działania. Koszty jakie Nasze Państwo ponosi w skutek zdarzeń drogowych są olbrzymie i niewspółmierne do proponowanych przeze mnie zmian.
Myślę, że warto.
Wiesław Pawlak (na zdj. powyżej)
Autor jest instruktorem nauki jazdy i doskonalenia techniki jazdy we wszystkich kategoriach. Ma również uprawnienia egzaminatora w zakresie kat. B prawa jazdy. Posiada wykształcenie pedagogiczne, pełne uprawnienia kierowcy zawodowego łącznie z ADR. Jest rzeczoznawcą motoryzacyjnym, członkiem Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Mechaników Polskich SIMP.
Pracuje w OSK "Wałowa" w Siedlcach.