@Instruktor Silesia, @Janko_Muzykant- Nie rozumiecie chyba na czym sprawa polega!!! Owszem oczywiście, są ludzie, którzy za kierownicę się nie nadają i jaki egzamin by nie był to za kółko wsiadać nie powinni. Ale...... TO NIE ZMIENIA FAKTU, że egzamin w obecnej formie jest bardzo niesprawiedliwy i nastawiony na zysk dla WORD niż na realne sprawdzanie umiejętności! Dlaczego wy instruktorzy tak bardzo chcecie aby zajęto się sprawą np. niedopuszczania do egzaminu osób nie nadających się za kierownicę, a nie postulujecie w ogóle zmian mających na celu poprawę sprawiedliwości egzaminu? Jak choćby aby standardem było zdawanie na autach z OSK albo umożliwienie wykonania kilku prób na łuku bez oceny egzaminatora. Osobami nieumiejącymi jeździć się nie przejmujcie może ok? Oni i tak nie zdadzą i będą tylko napełniać kasę WORD, przeszkadza wam to w czymś? Wasza sprawa?

Poprawić bezpieczeństwo na naszych drogach to wprowadzić porządne badania psychotechniczne dla kandydatów na kierowców,bez tego będzie tak jak jest - głupota,durnota i brak wyobrażni,resztę każdy może sobie dośpiewać.

Zgadzam się z Kolegą ~doswiadczony, że badania psychotechniczne powinny być jak najszybciej wprowadzone do niższych kategorii praw jazdy. Ale odpowiedzmy sobie szczerze, czy badania kierowców zawodowych w obecnym kształcie likwidują jednostki patologiczne z naszych dróg? Jestem kierowcą autobusu zaledwie od 5 lat (kat. B od 15) i codziennie stykam się z co najmniej kilkoma szaleńcami. Przerażające jest to, że pośród kierujących "zawodowo" (zwłaszcza C) to przynajmniej 25 % banda bezmyślnych psychopatów, która na etapie badania psychologicznego powinna dostać odpowiednią pieczątkę i zakaz prowadzenia pojazdów powyżej 3,5t. W Polsce markuje się tylko pracę nad poprawą bezpieczeństwa na drogach. Osobiście zacząłbym od wprowadzenia już w przedszkolach a potem przez kilka lat podstawówki, cyklu zajęć o bezpieczeństwie ruchu drogowego - a tutaj o zgrozo czasami w niektórych szkołach pojawi się jakiś policjant i na tym koniec. Druga sprawa, WORD-y nie powinny ciągnąć takich pieniędzy za egzamin bo to rodzi skrajną patologię.

Plac może być zlikwidowany tylko wtedy gdy będzie 100 % zdawalność na placu manewrowym. Nie zmienia to faktu, że plac manewrowy wymaga modernizacji. po pierwsze trzeba usunąć pachołki, bo w ruchu drogowym jest krawężnik a nie pachołki i tyczki. Po drugie dlaczego jeżeli uczeń widzi że najedzie na linię nie ma możliwości korekty w ruchu miejskim jeżeli ma wątpliwości to może nawet wysiąść i ocenić sytuację wokół pojazdu. Nauka jazdy powinna stać się nauką która ma na celu samodzielne , bezpieczne, zgodne z przepisami oraz kulturą jazdy prowadzenie pojazdu. Nie jest nauką cyrkowych manewrów pod dyktando egzaminatora.

czy któryś z kolegów posiadających swoje auto gościowi bez prawa jazdy pozwolił od razu jeździć po ulicach? jest coś takiego jak stopniowanie trudności: czyli najpierw bokser tłucze kukłę, która nie oddaje, a dopiero po długim treningu walczy z prawdziwym przeciwnikiem. jeżeli zdający pokaże umiejętności na placu, możemy zwiększyć stopień trudności na mieście. moim zdaniem rezygnacja z placu zadziała odwrotnie i będzie na niekorzyść zdających. początkowo zdający ma tylko auto, pachołki i linie, więc mało elementów, a co będzie gdy po 300 metrach egzaminu od razu na mieście będzie musiał zaparkować między samochodami i będzie miał: auto z których jeszcze dokładnie się nie zapoznał, parkowanie, wjazd między prawdziwe pojazdy (które mogą ruszyć) i do tego ruch innych pojazdów po drodze.