Czy nauka jazdy albo egzamin zawsze musi się kojarzyć z podstarzałym samochodem z trochę innej epoki? Sprawdziliśmy z czym mają do czynienia właściciele OSK, którzy zdecydowali się wprowadzić do swojej floty nowego Forda Fiesta.
Zgodnie z najnowszym cennikiem Forda, siódma generacja produkowanej od 1976 r. Fiesty może stanąć w naszym garażu już za 45.100 zł. Na tle przedstawicieli tzw. "nowego segmentu B" nie jest to więc drastycznie wysoki pułap cenowy mimo, że za manualną klimatyzację w podstawowej wersji trzeba dorzucić 4,5 tysiąca. Jeśli jednak choć przez chwilę zapoznamy się bliżej z tym samochodem, można odnieść wrażenie że samochód kosztował nie 5, a nawet nie 10 tysięcy więcej. To naprawdę porządny maluch. Dlaczego?
Pierwsze skojarzenie po zajęciu miejsca w kokpicie to nowoczesność. Styliści nie hamowali swojej pomysłowości, uwagę przyciąga głębokie osadzenie zegarów i stosunkowo niewielkie koło kierownicy z eleganckimi wstawkami. Wygodne fotele (co nie było do tej pory mocną stroną Forda) mogą być też za dopłatą podgrzewane. Podświetlane na niebiesko, bardzo krótkie wskazówki zegarów podróżują po czytelnych tarczach. Mnogość przycisków na głównej konsoli może początkowo wywoływać uczucie przytłoczenia, potrzeba czasu żeby się z nimi oswoić. Lusterka zewnętrzne ze sferycznym obszarem na brzegach, który przeciwdziała powstawaniu "martwego pola" są zamocowane do karoserii na "słupkach", jak w autach o sportowych genach (np. Audi TT).
Materiały, jakich użyto do zabudowy wnętrza z całą pewnością pochodzą z segmentu C, a nie powstydziłyby się ich i wyższe klasy samochodów. Wszystko jest spasowane w zwarty, "fordowski" sposób. To główna przyczyna, dla której jadąc Fiestą nie da się pozbyć wrażenia jazdy samochodem wyższej klasy.
Zanim jednak wsiądziemy do samochodu, auto wita nas rozłożeniem elektrycznych lusterek, w których ukryto niewielkie ale stosunkowo mocno świecące lampki. Po zmroku efektownie podświetlają otoczenie auta, zapalają się także LEDowe światła pozycyjne. Ten zestaw wrażeń można jednak uznać za przesadnie "paradny" i skorzystać z opcji jego wyłączenia.
Z zewnątrz: wąskie, ale długie przednie reflektory, dynamiczna sylwetka i znowu - jak wewnątrz - nowoczesność. Z przodu ogromny grill, w lepszych wersjach podkreślony chromowanym wykończeniem, u niektórych budzi skojarzenia z Astonem Martinem. Przetłoczenia na masce i drzwiach, "napompowane" błotniki i lotka na tylnej klapie tworzą spójną, sportową całość. Bryła jest zgrabna, samochód zdaje się mieć wszystko na swoim miejscu. Próżno tu szukać rozwiązań budzących jakiekolwiek wątpliwości, jak miewa to miejsce w autach z dalekiego wschodu. Jest to wszak auto na wskroś europejskie, o czym dobitnie świadczy tętniące pod niewielką maską trzycylindrowe serce.
Egzemplarz testowy wyposażono w silnik, który mimo stosunkowo niedawnej premiery już zyskał miano legendy "downsizing'u". Jednolitrową, stukonną jednostkę z doładowaniem nazwano "Ecoboost", co ma łączyć w jednym słowie ekonomię z dynamiką i trzeba powiedzieć, że nieźle się to udaje. Spokojne traktowanie pedału przyspieszenia przekłada się na spadek zużycia paliwa do poziomu bliskiego prawdziwym małolitrażówkom. Apetyt na paliwo rośnie jednak, gdy do pracy częściej zmusza się niemałą turbinę. Setka na liczniku potrafi się wtedy pojawić zaskakująco szybko, dużo szybciej też trzeba będzie odwiedzić dystrybutor.
Dobra widoczność z miejsca kierowcy, precyzyjny układ kierowniczy i skrzynia biegów to zalety, które zauważy każdy, kto zetknie się z Fiestą. Nawet kursant na początku przygody z nauką jazdy. Mimo, że średnica zawracania nieznacznie przekracza 10 metrów, to nauka manewrów w tym samochodzie może stanowić przyjemność.
Fiesta jest samochodem, który nieźle nadaje się do szkolenia. Obcując z nim na wczesnym etapie kontaktu z samochodami kursant na pewno będzie wymagał proporcjonalnie więcej od aut, którymi przyjdzie mu później jeździć, ale czy jego zakup może być ekonomicznie uzasadniony przez Ośrodek Szkolenia Kierowców? Do WORDów trafiają już samochody kosztujące około 50 tysięcy złotych, Fiesta w podstawowej wersji nie jest więc tutaj szczególnie drogą propozycją. Jednakże dokupienie obowiązkowej dziś klimatyzacji podnosi cenę "gołej" wersji do 49.600 zł, a najtańsze radio Ford wycenia na 1.350 zł. Wszystko razem kosztuje więc niemało. Fiesta to jednak renoma marki, styl i szyk godny aut wyższych klas. OSK z Fiestą w garażu - to może brzmieć dumnie.
PLUSY |
MINUSY - wysoka cena wersji podstawowej - drogie wyposażenie dodatkowe - spora średnica zawracania |
za pomoc w realizacji testu dziękujemy firmom: Ford Polska Sp. z o.o. i Auto Nobile Sp. z o.o.