Szanowni Państwo, gdy czytam Wasze komentarze to czuję się jakbym cofnął się w czasie o jakieś 7-8 lat. Doskonale rozumiem Wasz rankor. Środowisko egzaminatorów przez lata ciężko pracowało na te niepochlebne opinie. Gdy w owym czasie pracowałem jako instruktor nauki jazdy sam odczuwałem niemoc w jakimkolwiek działaniu, które mogłoby poprawić jakość szkolenia czy egzaminowania. Wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego od reszty społeczeństwa, a w szczególności od środowiska szkoleniowego, oddzielał szczelny mur, który nie pozwalał na jakikolwiek kontakt nie mówiąc już o wymianie poglądów czy merytorycznej współpracy. Los sprawił, że kilka lat temu stanąłem po tej drugiej stronie “barykady”. Nagle otrzymałem narzędzia by zrobić to, o czym marzyłem. Całą moją pracę koncentruję na jednym celu, który jest jasno sprecyzowany. Oczywiście przeprowadzam egzaminy na prawo jazdy bo to należy do moich obowiązków, ale oprócz tego czynię wszelkie starania by normalność, rzetelność i profesjonalizm zagościły na dobre w naszej branży. Na szczęście nie jestem osamotniony w tych działaniach, jest wielu ludzi, którzy myślą podobnie i podążają tą samą drogą. Wspólnie z egzaminatorami, których już znacie z innych publikacji, wytrwale dążymy do osiągnięcia zamierzonych celów. Musicie Państwo jednak wiedzieć, że to się nie stanie z dnia na dzień, to proces, który wymaga czasu i ciężkiej pracy, także Waszej. Zwracam się w tym miejscu do środowiska instruktorów. Proszę państwa, w całym procesie szkolenia i egzaminowania to Wy jesteście najważniejszym ogniwem, to na Was spoczywa obowiązek wychowania tej osoby, wykształcenia w niej odpowiednich zachowań i nawyków. Wiem z doświadczenia, że kursant potrafi bardzo zżyć się ze swoim instruktorem, to co powie instruktor kursant uznaje za pewnik, za rzecz wręcz świętą. Cieszycie się pełnym zaufaniem tych ludzi. Dlatego jeszcze bardziej musicie uważać co mówicie, w jaki sposób podchodzicie do swojej pracy i przede wszystkim do wychowania przyszłego kierowcy. Egzaminator też jest pewnym autorytetem dla zdającego, z założenia, jest tym ostatnim szczebelkiem w jego drodze do upragnionego prawa jazdy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której kursant przychodzi na egzamin i przekonuje się, że to czego się nauczył na kursie, a to czego wymaga od niego egzaminator to dwie różne rzeczy. Tak być nie może, co sobie o nas pomyśli taka osoba - jak ja mam się w końcu zachowywać na tej drodze? Jeśli w mojej wędrówce po prawo jazdy spotykam ludzi, którzy są odpowiedzialni za bezpieczeństwo na polskich drogach i każdy z nich mówi co innego, to stwierdzam, że to jedna wielka farsa, będę jeździł jak mi się podoba gdyż nawet wielcy “fachowcy” nie potrafią mi tego wyłożyć. Proszę państwa ile to już lat trwają takie przepychanki między instruktorami, a egzaminatorami? Myślę, że najwyższy czas z tym skończyć. Marzy mi się żeby tak się stało. Jest wiele rzeczy do zrobienia, ale jeżeli nie zrobimy tego razem to nigdy nam się to nie uda. Możemy wygrać tylko współpracując. Mając to na uwadze od dwóch lat organizujemy w WORD Warszawa cykliczne spotkania z instruktorami i kierownikami ośrodków szkolenia. Poruszamy w nich bieżące problemy związane ze szkoleniem i egzaminowaniem kandydatów na kierowców. Dzięki tym spotkaniom nasze środowiska zbliżyły się do siebie, możemy wymieniać poglądy i doświadczenia, co czyni nas bardziej skutecznymi w dążeniu do poprawy szeroko rozumianego bezpieczeństwa ruchu drogowego. Ustaliliśmy wspólnie jasne reguły merytorycznej współpracy, powiedzieliśmy, czego oczekujemy od zdających i w jaki sposób oceniamy kwalifikacje i umiejętności tych osób. Osobiście uważam, że to milowy krok w relacjach na linii instruktor - egzaminator, bez których system edukacyjny przyszłych kierowców byłby zachwiany. Oczywiście jestem świadomy, że również wśród egzaminatorów znajdują się ludzie, którzy, delikatnie mówiąc, nie bardzo rozumieją istotę i ideę procesu egzaminowania. Słusznie pojawiające się sugestie, że najpierw powinniśmy zająć się sobą, a dopiero instruktorami nie pozostawiamy bez echa. Toczymy batalie na dwóch “frontach”, jesteśmy trochę niecierpliwi i postanowiliśmy działać równolegle w obu środowiskach. Jak już wspomniałem wcześniej powinniśmy działać razem więc musicie być świadomi, że równie ważną role w monitorowaniu pracy egzaminatorów odgrywacie Wy sami. Piszecie w komentarzach, że byliście świadkami lub słyszeliście od swoich kursantów, że egzaminator postąpił niewłaściwie, a czasami wręcz nagannie. Zastanawiam się co wtedy robicie? Czy nie jest tak, że ograniczacie się tylko do narzekania i opisywania zaistniałych sytuacji na forach internetowych? Drodzy Państwo Wasza bierna postawa nie pozwoli egzaminatorom nadzorującym oraz organowi nadzoru z ramienia Marszałka Województwa na sprawne wychwycenie nieprawidłowości. Jeżeli po niezdanym egzaminie Wasz kursant czuje się skrzywdzony lub z innych przyczyn nie zgadza się z wynikiem egzaminu to powinniście wspólnie podjąć decyzję o wniesieniu skargi na przebieg lub ocenę egzaminu. Najpierw jednak poddajcie wnikliwej analizie to co mówi Wam kursant, zerknijcie na informacje zawarte w arkuszu przebiegu egzaminu i jeśli nadal uważacie, że Wasz kursant został skrzywdzony to przejdźcie do działania. To jedyna oręż, jaką dysponujecie jeśli sądzicie, że egzaminator postąpił niewłaściwie. Nie wiem jak jest w innych ośrodkach egzaminacyjnych w Polsce, natomiast jeśli chodzi o Warszawę to istnieje jeszcze możliwość obejrzenia nagrania z egzaminu przed złożeniem skargi w celu rozwiania swoich wątpliwości. Można to zrobić po uprzednim złożeniu podania do Dyrektora, z możliwością wskazania pełnomocnika, w postaci np. instruktora, z którym dyskusyjny film możemy obejrzeć. Zaraz podniosą się głosy, że skarga spowoduje złośliwość egzaminatora, gdy znów przyjdzie kursantowi zdawać egzamin pod jego nadzorem. Nic bardziej mylnego. To mit, który Wy, jako instruktorzy musicie zburzyć. Szanowni Państwo, skarga to nie trzęsienie ziemi, ani tsunami. Każdy obywatel w Polsce ma takie demokratyczne prawo, robimy to na co dzień, od reklamacji butów w sklepie, poprzez zażalenie na decyzję administracyjną, do odwołania się do sądu najwyższego. To naturalna kolej rzeczy charakteryzująca system demokratyczny, który jest w naszym kraju jeszcze bardzo młody, którego się uczymy, ale istnieje i obowiązuje. Trzeba to zrozumieć i uszanować. Mnie również w ubiegłym roku zdarzyło się otrzymać skargę. Po przerwanym egzaminie na kategorię D prawa jazdy sam namawiałem zdającego, aby taką skargę napisał bo pomimo moich usilnych starań nie mógł zrozumieć dlaczego otrzymał wynik negatywny. Podpowiadając zdającemu by wniósł ową skargę nie brałem pod uwagę krytycznego spojrzenia mojego przełożonego lub inspektorów, którym przysporzę pracy przy wyjaśnianiu odwołania. Najważniejsze było to, by zdający zrozumiał swój błąd, wyciągnął wnioski i unikał podobnych działań w przyszłości. Być może nie potrafiłem do niego dotrzeć, moje wyjaśnienia nie były dla niego zrozumiałe, więc miałem nadzieje, że może wyjaśnienie Urzędu Marszałkowskiego będzie dla niego satysfakcjonujące. Jeśli chodzi o województwo Mazowieckie to możemy się pochwalić nadzorem o wysokich kompetencjach oraz wiedzy merytorycznej. Wszyscy zasiadający tam inspektorzy posiadają uprawnienia oraz, co istotne, pracowali jako egzaminatorzy. Minister transportu wywiązując się z obowiązku nałożonego przez ustawę o kierujących pojazdami określił w drodze rozporządzenia warunki kontroli wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego. W rozporządzeniu tym uwzględniono potrzebę ujednolicenia w skali kraju zakresu, warunków i trybu przeprowadzanej kontroli oraz zapewnienia jej efektywności, więc mam nadzieję, że dobra jakość rozszerzy się na cały kraj. Może warto żebyście Państwo zainteresowali się, kto pełni nadzór nad ośrodkami egzaminacyjnymi w Waszych województwach. Nie chcę wchodzić w kompetencje Urzędów Marszałkowskich, ale może przydałaby się merytoryczna współpraca między urzędami we wszystkich województwach w Polsce.
Drodzy Państwo, uważam, że jesteśmy na dobrej drodze do poprawy całego procesu dydaktycznego jakim jest szkolenie kandydata na kierowcę zwieńczone egzaminem państwowym. Choć, jak wszyscy widzimy, czasami rzucane są nam kłody pod nogi w postaci wątpliwej jakości rozporządzeń oraz radosnych tabelek, które próbują rozstrzygać za egzaminatora sytuacje drogowe bez uwzględnienia okoliczności zdarzenia, które są fundamentalne do podjęcia każdej decyzji w dynamicznym ruchu drogowym. Na koniec chciałbym podzielić się z Państwem pewną myślą, od dawna powtarzam, iż można by było zrobić dużo dobrych rzeczy w naszym kraju gdyby tylko się ludziom chciało. Przypomina mi się pewna anegdota: “Uczeń pyta mistrza czy długo trzeba oczekiwać zmiany na lepsze? Mistrz na to: jeżeli chcesz oczekiwać - to długo”, pozostawiam Państwa z tą refleksją.
Robert Tomaszewski
ukończył studia wyższe na Wydziale Ekonomicznym uzyskując dyplom w zakresie Likwidacji Szkód i Oceny Ryzyka Ubezpieczeniowego w Transporcie oraz studia podyplomowe w zakresie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. W latach 2001-2007 pracował jako instruktor nauki jazdy. W 2007 roku objął stanowisko Podinspektora w Biurze Nadzoru nad Egzaminami dla Kierujących Pojazdami w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego. Obecnie Egzaminator Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie.
(Fot.: PD@N 449-2 i 25)