Jolanta Michasiewicz, red. tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS - pytanie: Konwent Marszałków Województw RP dostrzegł - jak to stwierdził w swoim stanowisku przesłanym na Pana ręce - pilną potrzebę zwiększenia stawek opłat pobieranych za prowadzenie egzaminów państwowych na prawo jazdy. Te, nie były zmieniane do stycznia 2006 roku. Czy rzeczywiście przez te sześć lat nie było bardziej stosownego momentu? Atmosfera przed 19 stycznia 2013 roku jest napięta, brakuje aktów wykonawczych do ustawy, te opublikowane (tak późno) wymagają nowel, system egzaminu teoretycznego też pod znakiem zapytania, ośrodki szkolą w trybie ekspresowym, raczej bez nacisku na jakość itd. itd.? Może lepiej byłoby za pół roku, po pierwszej analizie skuteczności zmian?
Andrzej Szklarski (fot.), prezes Zarządu Krajowego Stowarzyszenia Dyrektorów WORD, dyrektor WORD Warszawa - odpowiedź: Fakt, iż Konwent Marszałków Województw RP po raz trzeci wyraża stanowisko w/s pilnej potrzeby zwiększenia stawek opłat egzaminacyjnych mówi sam za siebie. Marszałkowie otrzymują co pół roku pełne sprawozdania od WORD-ów i to oni naprawdę mają pełną wiedzę, aby działać w odpowiednim momencie. Czekanie na ,,stosowny moment” przypomina sytuację, w której decyzja o remoncie domu jest odkładana do momentu, w którym jest już za późno. Przypomnę, że pierwsze ze stanowisk zostało przez Konwent wyrażone w Brzegu w listopadzie 2009 roku, czyli trzy lata temu.
Pytanie: Konwent w uzasadnieniu swojego stanowiska po pierwsze przywołuje argument pogarszającej się sytuacji ekonomicznej ośrodków egzaminowania. Zrozumiałe, o tyle, iż przed nami niż demograficzny, a więc znacząco mniejsza liczba kandydatów na kierowców. Jednak równolegle ośrodki mogą i będą prowadziły - obowiązkowe raz w roku - szkolenia instruktorów, szkolenia w zakresie reedukacji. Szkolą kierowców zawodowych. To pracy dla WORD-ów raczej nie zabraknie? Czy - Pana zdaniem - ten “czarny scenariusz Konwentu” znajduje uzasadnienie?
Odpowiedź: Nie za bardzo rozumiem dalszego prowadzenia szkoleń dla instruktorów. Przecież ustawa o kierujących właśnie WORD-om uniemożliwia przeprowadzanie tego rodzaju szkoleń. Poza tym szczegółowa analiza struktury przychodów szkoleniowych dowodzi, iż nawet gdyby dwukrotnie zwiększyła się liczba uczestników ww. szkoleń - to i tak nie wpłynie to istotnie na sytuację ekonomiczną ośrodków. Nie wiem dlaczego opinię publiczną ktoś wprowadza w błąd przekazując informację o ,,niezaspokojonych finansowo WORD-ach”, które wysysają z rynku wszystkich potencjalnych klientów szkoleń. Prawda jest taka, że ośrodki zostały przede wszystkich powołane w celu organizowania egzaminów i organizowania takich szkoleń, które nie powinny być oddane pod władzę ,,niewidzialnej ręki rynku” z uwagi na potencjalne konsekwencje. A wracając do głównego pytania o czarny scenariusz. Bardzo chciałbym aby się nie sprawdził - niemniej fakty, które znam i które znają Marszałkowie mówią same za siebie....
Pytanie: Czy twierdzenie, iż “egzaminowanie zgodnie z odpowiednimi standardami”, rzeczywiście będzie oddziaływać na system szkoleń kandydatów, właśnie poprzez relatywnie wysoką cenę egzaminu” - w Pana opinii i obserwacji - wpłynie na potrzebę lepszego przygotowania do egzaminu?
Odpowiedź: Tego jestem w 100% pewny. Dowodzą tego inne egzaminy - np. na certyfikaty kompetencji zawodowych. Osoba przygotowująca się do trudnego i drogiego egzaminu pośrednio ,,wymusi” inny standard usługi szkoleniowej. Dziś bowiem wieść gminna w formie plotki niesie przesłanie, że mało kto zdaje za pierwszym razem, że trzeba kilka razy podejść do egzaminu żeby uzyskać pozytywny wynik, a ukryty za ,,wordowską kotarą” świstak skrupulatnie liczy ilość przystąpień. Jest to mit, który na trwałe jest wpisywany w świadomość społeczeństwa. Tymczasem problem leży jednak w innej sferze. Po pierwsze cały czas funkcjonuje schemat: wyjeździłeś przewidzianą liczbę godzin - nadajesz się na egzamin. Mają z takim rozumieniem zagadnienia kłopot dobre ośrodki. Jeżeli one nie wydadzą zaświadczenia - wyda je ktoś inny - ale na ogół wyda. I albo upublicznimy statystykę zdawalności egzaminów wewnętrznych, albo zaczniemy go rejestrować, albo zlikwidujemy formalny obowiązek szkoleń - albo dalej będziemy trwać w zaklętym kręgu fikcji szkoleniowej.
Pytanie: I już zupełnie poza tematem. Czy znacząca podwyżka cen mandatów - Pana zdaniem - może wpływać na poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach?
Odpowiedź: Problem znowu leży w innej sferze. Nie w tym jaki dostaję mandat ale za co. Nawet najwyższe mandaty nie będą zmieniać polskiej rzeczywistości ruchu drogowego jeżeli głównie będą wystawiane za przekroczenia prędkości w miejscach, w których formalnie i tak naprawdę nie wiadomo dlaczego ustanowiono ograniczenie prędkości, albo radiowóz ,,poluje” na klienta i poprawia statystykę skuteczności działania służb. Ograniczenia powinny być tam gdzie są rzeczywiście potrzebne, a wysokie mandaty nakładane za zachowania jednoznacznie zagrażające bezpieczeństwu.
Bardzo dziękujemy za wypowiedź