Czy sprawdzenie tętna wystarczy żeby sprawdzić obecność krążenia u ofiary wypadku? W związku z pytaniami w tej dziedzinie, które pojawiają się w testach egzaminacyjnych i materiałach szkoleniowych głos zabiera Jan Szumiał, właściciel "Praskiej AutoSzkoły" w Warszawie. Czym może grozić niepodjęcie czynności ratowniczych?
Docierają do mnie sygnały, że zarówno w pytaniach egzaminacyjnych, jak i podczas szkolenia w zakresie udzielania pierwszej pomocy na kursach prawa jazdy, wskazuje się konieczność sprawdzania tętna u osób nieprzytomnych celem rozpoznania zatrzymania krążenia i oddychania.
Polska Rada Resuscytacji w oparciu o wytyczne Europejskiej Rady Resuscytacji co 5 lat uaktualnia zasady udzielania pierwszej pomocy. Ma to na celu wypracowanie najprostszych, możliwych do wykonania przez wszystkie osoby, nawet bez przygotowania, czynności ratujących życie człowieka w sytuacji zagrożenia. Metody udzielania pomocy przedmedycznej wpajane przed laty podczas lekcji przysposobienia obronnego i innego typu szkoleń, są już nieaktualne. Dobrym rozwiązaniem jest samokształcenie lub doszkalanie. Niestety, najczęściej, ze względu na braki czasowe, większość osób odpuszcza to sobie, będąc nieświadomymi zmian dokonujących się w tym zakresie w oparciu o nowe, przekonujące badania naukowe.
Wytyczne Polskiej Rady Resuscytacji z roku 2010 w rozdziale 2 "Rozpoznawanie zatrzymania krążenia i oddychania" mówią:
"Sprawdzanie tętna na tętnicy szyjnej (lub innych tętnicach) nie jest dokładną metodą potwierdzania obecności lub braku krążenia, i dotyczy to zarówno ratowników bez wykształcenia medycznego, jak i personelu medycznego".
Dlatego Rada określając podstawowe zabiegi resuscytacyjne nie umieszcza wśród działań ratowniczych sprawdzania tętna, a ponadto stwierdza, że: "Przerwy w uciskaniu klatki piersiowej (np. w celu oceny rytmu serca lub badania tętna) drastycznie obniżają przeżywalność". Każdy człowiek ma tętno nie tylko w tętnicach. Jest ono również wyczuwalne (słabo, ale jest) w opuszkach palców ratownika. Osoba udzielająca pomocy może odczytać je jako tętno osoby poszkodowanej i nie podjąć koniecznych działań. Jak zawodne jest badanie tą metodą ujawnił drastyczny przypadek, który miał miejsce w Warszawie kilka lat temu, gdzie wezwany lekarz, z doświadczeniem a nie ratownik medyczny, nie wyczuwając tętna u poszkodowanego, nie podjął resuscytacji stwierdzając zgon. Dopiero podczas oględzin miejsca wypadku funkcjonariusz policji zauważył, że potencjalny nieboszczyk poruszył ręką i dopiero wtedy podjęto właściwe czynności. Dzięki temu przeżył, ale niestety ze względu na zbyt późne podjęcie RKO - resuscytacji krążeniowo oddechowej będzie miał problemy zdrowotne do końca życia.
Jan Szumiał
przewodniczący Komisji Rewizyjnej
Stowarzyszenia Ośrodków Szkolenia Kierowców Warszawa,
właściciel oraz instruktor nauki jazdy
"Praska Autoszkoła" w Warszawie
fot.: Siły Powietrzne USA (miniatura), Michal Maňas (Wikimedia Commons), PD@N 459-7jm