Kolejna rozmowa z kobietą pracującą z kandydatami na kierowców. Moja rozmówczyni mówi – bardzo zwięźle – o swojej pasji, o drodze do zawodu, o tym co chciałaby zmienić. Ta instruktorka, znalazła swoje miejsce w rodzinnym ośrodku szkolenia kierowców. Poznajcie Państwo Monikę Witek z Krakowa.
Pytanie: Pracuje Pani w Ośrodku Szkolenia Kierowców „AUTO-TEST Henryk Witek w Krakowie. Czy to rodzina firma? Z tego co pamiętam, w OSK pracowała małżonka pana Henryka? Czy mówimy o rodzinnym zainteresowaniu motoryzacją i dalej szkoleniem kandydatów na kierowców? Skąd taki pomysł na życie?
Odpowiedź: Dzień dobry :) Tak, zgadza się, pracuję w rodzinnej firmie. Swój ośrodek Tata założył w 1994 roku, ale instruktorem został wcześniej, bo w roku, w którym się urodziłam, więc można powiedzieć, że mam to we krwi. Jestem instruktorem 11 lat. W sumie to stosunkowo niedługo, bo mój młodszy o rok brat może pochwalić się 17-letnim stażem :) Oficjalnie z firmą jestem związana od 2004 roku, ale tak prawdę mówiąc to już wcześniej pomagaliśmy Tacie. Na naszych barkach spoczywało tankowanie i mycie samochodów, a w sezonie zimowym odśnieżanie placu manewrowego (a trzeba pamiętać, że zimy były wtedy inne, bardziej śnieżne), natomiast w wakacje zajmowaliśmy się pracą administracyjną, pomagając w biurze. I tak jakoś niepostrzeżenie człowiek po prostu wrósł w to środowisko. I tak zostało do dziś.
Pytanie: Jedna z Pań instruktorek na pytanie o liczbę kobiet trafiających do tego – jednak trudnego – zawodu odpowiedziała, że powody są dwa - „ukobiecanie męskich zawodów” oraz spadek zarobków w tej branży. Czy zgadza się Pani z tą opinią?
Odpowiedź: W jakimś stopniu tak. Faktycznie następuje zwiększenie liczby pań na stanowiskach czy też w zawodach, które do tej pory były zarezerwowane dla panów. Sądzę jednak, że znaczenie ma też demografia – po prostu jest nas więcej.
Pytanie: W naszych rozmowach z kobietami pracującymi w zawodzie instruktorki czy egzaminatorki nauki jazdy dociekamy, jak odnajdują się w tym jednak bardzo – żeby nie powiedzieć typowo – męskim zawodzie? Co pomaga?
Odpowiedź: Tak prawdę mówiąc, to nigdy się nie zastanawiałam nad tym, co pomaga odnaleźć się w tym zawodzie kobietom. Najprościej to chyba można ująć w ten sposób: żeby pracować jako instruktor, trzeba to lubić. Oczywiście, że przychodzą chwile zwątpienia i człowiek się zastanawia, za jakie grzechy?... :) Bo na pewno nie dla gratyfikacji finansowej. Osobiście uwielbiam te momenty, w których kursant po egzaminie państwowym, pisze lub dzwoni, mówiąc: „Zdane! Bardzo dziękuję!”.
Pytanie: A co przeszkadza?
Odpowiedź: Stereotypy. Podejście, że kobieta to nie nauczy jeździć. Bo co ona wie... Pamiętam, jakby to było dziś, reakcję jednego pana taksówkarza. Akurat ze względu na natężenie ruchu zatrzymałyśmy się z kursantką na wysokości postoju dla taksówek i wtedy padł ten niezapomniany tekst: „K..., baba babę uczy”. A przecież dzisiaj przysłowiowa „baba za kierownicą”, to nie zawsze płeć piękna.
Pytanie: Jak kursanci reagują na informację, że będzie ich uczyła kobieta?
Odpowiedź: Jest wielu kursantów, zarówno pań, jak i panów, którzy wręcz chcą, żeby szkoliła ich kobieta, a nie mężczyzna. Są tacy, którym jest to obojętne. I tacy, którzy wolą, żeby instruktorem był mężczyzna, a nie kobieta. Każdy ma prawo do własnego wyboru. To naprawdę nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Klient nasz Pan :)
Pytanie: Czy do instruktorki trafia więcej kandydatek na kierowcę?
Odpowiedź: Ostatnio na kursach w ogóle przeważają panie, więc z automatu szkolę więcej kursantek niż kursantów. Ale nie widzę żadnej zależności w tym, że jako kobieta mam więcej pań, a nie panów wśród kandydatów na kierowców.
Pytanie: Mówi się, że kobiety są trudniejszymi kursantami niż mężczyźni? Czy rzeczywiście dziewczyna, kobieta kandydatka na kierowcę potrzebuje nieco innego traktowania? Może z tej Pani odpowiedzi skorzystają także Panowie instruktorzy?
Odpowiedź: Każdy człowiek jest inny. Oczywiście trochę inaczej szkoli się młode osoby, a inaczej trochę starsze. Natomiast nie wprowadzałabym tu podziału ze względu na płeć. Bo wśród kursantów trafiają się zarówno prawdziwe „baby z jajami”, jak i „eteryczni” panowie. A co do stwierdzenia, że kobiety są trudniejszymi kursantami niż mężczyźni, myślę, że chodzi tu przede wszystkim o mylenie kierunków przez panie, brak wyobraźni przestrzennej (na szczęście da się to poprawić poprzez ćwiczenia) oraz niższą samoocenę kobiet za kierownicą.
Pytanie: Jaki przepis w ustawie o kierujących pojazdami chciałaby Pani przede wszystkim zmienić? I w jaki sposób?
Odpowiedź: Jak tylko jeden i tylko w UoKP, to ciężkie zadanie postawiła Pani przede mną. Najchętniej wprowadziłabym z powrotem do OSK szkolenie osób z prawem jazdy, które mają dłuższą przerwę w kierowaniu. Obecnie przepisy dopuszczają dla takich osób doskonalenie techniki jazdy w ODTJ-otach, ale ciężko doskonalić coś, czego nie ma. A co do innych aktów prawnych, zmieniłabym jeszcze przepisy odnośnie wymagań co do wymiarów sali wykładowej (np. minimum 15 m2 dla maksimum 10 osób). W UPoRD przywróciłabym zapisy art. 33 ust. 4 zabraniające kierującemu rowerem na przejeździe dla rowerzystów wjeżdżania bezpośrednio przed jadący pojazd (fizyki się nie oszuka!). I jeszcze zapis mówiący, że zawracając, musimy wszystkim ustąpić pierwszeństwa.
Pytanie: Podsumujmy. Czy właśnie ten pomysł na życie zawodowe poleciłaby Pani innym kobietom?
Odpowiedź: Dlaczego nie? :) Jeżeli tylko chcą i lubią wyzwania, to jak najbardziej. W sumie to zawód dla ludzi z pasją i mocnymi nerwami ;)
Dziękuję za rozmowę.
Pytała Jolanta Michasiewicz, red. nacz. tyg. Prawo Drogowe@News