Kolejne rady w cyklu: „RADY DLA „ZIELONYCH LISTKÓW” [kliknij]. Odbiorcą jest każdy młody kierowca, który ma już za sobą ten jeden z ważniejszych w życiu współczesnego człowieka egzamin, czyli egzamin na prawo jazdy. - Młody człowiek, który uzyskał uprawnienia do prowadzenia pojazdu musi mieć świadomość, iż jest dopiero na początku drogi - w przenośni i w dosłownym tego słowa znaczeniu. W zależności od: cech osobowości początkującego kierowcy, jego dotychczasowego doświadczenia nabytego w trakcie szkolenia podstawowego na prawo jazdy, przekazanej przez szkoleniowca wiedzy, a także zdobytych umiejętności, oczekiwanie na samodzielną jazdę może wiązać się z całą gamą uczuć zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Począwszy od dumy, entuzjazmu, ekscytacji, podniecenia, uniesienia, odprężenia, zachwytu, wzruszenia, wesołości, szczęścia i niepohamowanej euforii, po zdenerwowanie, zakłopotanie, niepokój, obawy, napięcie, strach, lęki, przerażenie, niechęć, bezradność, beznadziejność, rozczarowanie, rozgoryczenie, zażenowanie, przygnębienie, żal, smutek i znudzenie.
Dziś w „ZIELONYM LISTKU” Klaudia Karbownik, autorka poniżej zamieszczonego artykułu, od niedawna posiadaczka prawa jazdy oraz jej instruktor, jej mentor – Marek Dworzecki, instruktor nauki i techniki jazdy. - Osobiście (nieskromnie) uważam, że Pani Klaudia należy do grona najlepiej wyszkolonych kandydatów na kierowcę w kraju i w Europie. Dlatego publikacja Jej tekstu powinna otworzyć oczy nie tylko innym kandydatom na kierowców, ale także ich rodzicom, opiekunom i krewnym. Co więcej, powinna dać wiele do myślenia specjalistom od brd, przedstawicielom Policji, innym organizacjom, branży szkoleniowej i egzaminacyjnej i wreszcie parlamentarzystom. Myślę, że publikacja okaże się frapującym tematem, pobudzającym czytelnika do refleksji – ocenia Marek Dworzecki. Jak się dowiedzieliśmy była kursantka przeszła wyjątkowo rozbudowany model kształcenia na kierowcę. I właśnie on jest przedmiotem artykułu. Zachęcamy do lektury. Redakcja
W dzisiejszych czasach niemalże każdy młody człowiek, po uzyskaniu pełnoletniości chce zapisać się na kurs prawa jazdy. Jednak samo zapisanie się na kurs to nie wszystko. Ogromne znaczenie ma wybór odpowiedniej szkoły nauki jazdy, a przede wszystkim instruktora. Wybierając szkołę i instruktora, który miał mnie kształcić, kierowałam się kompetencjami nauczyciela oraz jego rekomendacjami. Według mnie ważne jest, aby od początku kształcenia młody kierowca miał przekazywane dobre nawyki oraz prawidłowe wzorce zachowań na drodze.
Zapisując się na kurs prawa jazdy nie zdawałam sobie sprawy, jak istotne znaczenie ma podczas prowadzenia pojazdu defensywny styl jazdy i odpowiednia technika. Nie bez znaczenia ma też wiedza z zakresu optyki, kognitywistyki, psychologii czy inżynierii drogowej.
Z uwagi na to, że od początku byłam kształcona na wzór skandynawski, już na pierwszych zajęciach dowiedziałam się o zjawiskach: martwego pola, tunelowym, olśnienia, whiplash, Purkiniego, hipnozie drogowej. Prócz tego o bezpieczeństwie czynnym i biernym, rodzajach widzenia, sferycznych lustrach, poduszce powietrznej, prawidłowej pozycji za kierownicą, funkcjach pasów bezpieczeństwa. To tylko niektóre z zagadnień, o których dowiedziałam się podczas pierwszej lekcji. Od początku byłam uczona prawidłowej techniki jazdy, eco-driving’u, stylu defensywnego, a nawet pewnych elementów jazdy sportowej.
Byłam uczona nie tylko prawidłowego wykonywania prostych zadań przewidzianych na egzaminie państwowym, zgodnie z obowiązującym w Polsce niskim programem szkolenia. Owszem, z moim instruktorem jeździłam po trasach egzaminacyjnych, co uważam też było ważne. Jednak program mojego szkolenia był znacznie rozszerzony. Poruszałam się dynamicznym stylem w ruchu miejskim, a także poza nim. Instruktor kładł ogromny nacisk na zachowanie tzw. dystansu strategicznego i wyjaśniał mi, jak wiele dzięki temu uzyskuję – liczne możliwości, wraz z ochroną zdrowia i życia. Wielokrotnie przejeżdżałam przez skrzyżowania dwupoziomowe. Zrozumiałam, czym są skrzyżowania akomodacyjne, jak funkcjonują i w jaki praktyczny sposób mogę z nich korzystać, by sprawnie przez nie przejechać, jednocześnie nie stwarzając zagrożenia, nie blokując ruchu drogowego, a jednocześnie być asertywnym kierowcą i jeszcze stosując zasady eko-jazdy. Podczas szkolenia przejechałam około kilkaset razy różnego rodzaju ronda i wykonałam tyleż samo manewrów parkowania i zawracania na różne sposoby. Nie jest mi obca również jazda po ciasnych, wielopoziomowych parkingach ze stromymi zjazdami w galerii. Pokonałam niemało kilometrów na drogach ekspresowych, poznając znaczenie zachowania odstępu od innych pojazdów według zasady „minimum 3-4 sekundy”. Prawdziwym zaskoczeniem było dla mnie to, że zgodnie z zasadami jazdy defensywnej, jadąc z prędkością 120 km/h i podejmując się wyprzedzania ciężarówki jadącej 90 km/h, potrzebowałam na ten manewr odcinka drogi od 800 do 1.100 metrów! Nauczyłam się prawidłowo obserwować otoczenie, kiedy poruszam się z dużą prędkością na drogach ekspresowych i autostradach i przewidywać w tych warunkach liczne zagrożenia. Zrozumiałam jakiemu celowi służą długie, kilkusetmetrowe kończące się pasy ruchu na tego typu drogach lub te służące do zjazdu i nauczyłam się tego w praktyce. Poczułam podmuchy wiatru podczas manewrów wyprzedzania i wymijania i zrozumiałam przy jakich warunkach oraz z jaką siłą i kierunkiem mogą oddziaływać na pojazd, który prowadzę. Nauczyłam się też przewidywać zjawiska i jakie podejmować działania zapobiegające utracie przyczepności do podłoża i sterowalności pojazdu.
Prócz tego w trakcie szkolenia praktycznego dowiedziałam się o czterech podstawowych filarach bezpieczeństwa (co z resztą jest wygrawerowane na długopisie mojego instruktora). Mowa o drodze, pojeździe, człowieku i sytuacji. Na przykład to, że pierwsze trzy filary są względnie przewidywalne, ale czwarty „sytuacja” najmniej i to najczęściej staje się przyczyną wypadków drogowych - choć pozostałe trzy także. To właśnie w kontekście jazdy defensywnej poznałam mnóstwo zasad i praktycznych umiejętności, uwzględniając te cztery filary: obserwację i prawidłową ocenę drogi; umiejętność przewidywania zachowania się pojazdu; analizę własnych umiejętności i ograniczeń; przewidywanie sytuacji poprzez rozwijanie myślenia i widzenia abstrakcyjnego.
Mogłabym jeszcze wiele wymieniać pojęć i zagadnień, które wpajał mi instruktor. Od psychologicznych aspektów dobrego kierowcy, cech osobowości, prawa drogowego, cywilnego i karnego, po myślenie krytyczne, deprywację sensoryczną, zasady działania zmysłów, czas reakcji, ograniczenia wiekowe, prędkości poruszania się pieszych, drogę zatrzymania i drogę hamowania, adaptację wzroku, pamięć mięśniową, sieć neuronalną oraz całe mnóstwo innych.
Wiedza, którą przekazał mi mój instruktor i umiejętności, jakie uzyskałam w zakresie bezpiecznego poruszania się na drodze sprawiły, że uzyskanie jedynie uprawnień do kierowania pojazdem nie stało się dla mnie priorytetem. Rzecz jasna, moje kształcenie nie skończyło się na 30 godzinach jazdy. Chcąc uzyskać możliwie jak największą wiedzę i umiejętności w prowadzeniu pojazdu, po skończeniu kursu podstawowego nadal kontynuowałam to wyjątkowe szkolenie. Jak wspomniałam wcześniej, byłam kształcona według systemu skandynawskiego, dlatego ze szczególną uwagą przyjmowałam wszelkie rady i wskazówki instruktora. Cieszyłam się, że w rzeczywistości przechodzę podobne szkolenie, a może nawet lepsze, jak w krajach skandynawskich: Szwecji, Danii, Norwegii i Finlandii. Drogi w tych krajach należą do najbezpieczniejszych na świecie, a to wszystko zasługa ich złożonego systemu szkoleniowego. W wyżej wymienionych krajach, kurs na prawo jazdy nie polega tylko na wyuczeniu się przepisów ruchu drogowego, czy jeździe po tzw. trasach egzaminacyjnych. W Skandynawii młodzi kierowcy muszą odbyć kurs pierwszej pomocy, zdobyć wiedzę i umiejętności z zakresu techniki jazdy oraz nauczyć się zachowań w trudnych warunkach atmosferycznych - służą do tego specjalne obiekty wyposażone w płyty poślizgowe - a część egzaminu państwowego odbywa się z zastosowaniem systemu GPS.
Dzięki mojemu instruktorowi - posiadającemu kwalifikacje z zakresu techniki jazdy - również i ja miałam możliwość uczestniczenia w szkoleniach I i II stopnia w warunkach specjalnych na torach szkoleniowych i płytach poślizgowych. Wykonując najróżniejsze ćwiczenia w ośrodku doskonalenia techniki jazdy, przekonałam się, jak wielkie znaczenie ma słowo „prędkość”. Na własnej skórze poczułam, czym jest podsterowność i nadsterowność pojazdu, a także zrozumiałam, jak ważny jest czas reakcji i prawidłowe nawyki. Te szkolenia z pewnością pozwoliły mi udoskonalić technikę prowadzenia pojazdu, pogłębić wiedzę i poszerzyć moje umiejętności. Co więcej, zwiększyły moją świadomość zagrożeń, jakie mogą mnie spotkać w ruchu drogowym. Choć od jesieni ubiegłego roku jestem już kierowcą, nie zaprzestałam szkoleń. W niedługim czasie planuję udział w dodatkowym szkoleniu z jazdy defensywnej.
Uważam, że poziom kształcenia kierowców w naszym kraju jest na bardzo niskim poziomie. Wydaje mi się, że ten poważny problem leży po stronie państwa, które nie czerpie wzorców np. z krajów skandynawskich. Nic więc dziwnego, że wielu polskich szkoleniowców nie uczy prawidłowej pozycji za kierownicą, odpowiedniej techniki jazdy i stylu defensywnego - nie mówiąc o szkoleniu z techniki jazdy w warunkach specjalnych. Złe wzorce zachowań przekazywane młodym kierowcom mają przecież wpływ na decyzje podejmowane przez nich w ruchu drogowym. Konsekwencją tych działań są wypadki, które w naszym kraju są rzeczą nagminną. Dla przykładu: gdy w Polsce na 1 mln mieszkańców ginie na drogach ponad 100 osób, w Szwecji zaledwie ponad 20. Uważam, że aby zwiększyć świadomość młodych ludzi na zagrożenia, szkoły nauki jazdy powinny poszerzyć swój zakres szkoleń i zapewnić swoim podopiecznym możliwość uczestniczenia w szkoleniach w warunkach specjalnych. Wówczas, młody człowiek, przyszły kierowca stanie się bardziej rozważny, będzie potrafił dobrze zareagować na daną sytuację w ruchu drogowym i doceni wartość własnego zdrowia i życia.
Ważnym krokiem, po uzyskaniu uprawnień do prowadzenia pojazdu jest zakup właściwego samochodu. Wszechobecny i ciągle powtarzany stereotyp, który słyszą młodzi kierowcy brzmi: ”Pierwszy samochód powinien być mały i tani”.
Jednak najważniejsze jest to, aby ten samochód był przede wszystkim bezpieczny. Według mnie takim samochodem jest Volvo. Producenci tej marki od początku stawiali na bezpieczeństwo, jakość i niezawodność samochodu. Wyprodukowano go również z myślą o dostosowaniu do szwedzkich dróg i skandynawskiego klimatu. Dlatego ja, chcąc dbać o życie i zdrowie swoje oraz najbliższych zdecydowałam się na wybór samochodu właśnie tej marki. Moi rodzice również zadbali o to, abym bezpiecznie poruszała się po drodze. Spełnili moje marzenie, kupując mi Volvo S60.
Przychodząc na kurs prawa jazdy nie sądziłam, że posiądę taką wiedzę na temat prawidłowego i bezpiecznego poruszania się po drodze. Jestem wdzięczna Panu Markowi, mojemu instruktorowi, za nauczenie mnie od podstaw znakomitej techniki prowadzenia pojazdu. Wiem, że włożył całe serce w wyszkolenie mnie. A ja zdobyłam coś znaczenie więcej, niż tylko uprawnienia do kierowania pojazdem – wiedzę, świadomość i umiejętności. Uważam, że nie mogłam lepiej trafić. Życzę każdemu takiego szkoleniowca, jakiego miałam ja i takiego modelu kształcenia na kierowcę. Z całego serca życzę także wszystkim młodym kierowcom takich rodziców jak mam ja, którzy swą wielką miłość do mnie okazują na wiele sposobów – między innymi poprzez zainwestowanie w moje bezpieczeństwo.
Klaudia Karbownik